UŚMIECH MOTORNICZEGO – MIT CZY RZECZYWISTOŚĆ ?

Ruszamy, przygotowani, skoncentrowani i gotowi na wszystko. Tak to Ty i Ja – czyli poznański motorowy! Kolejny dzień pracy. Licznik nabija kolejne kilometry, zwrotnice posłusznie zmieniają położenie, drzwi naszego składu działają bez zarzutu. Nic tylko jechać i zacierać rączki, wszystko w porządku a czas szybko mija, do fajrantu niedaleko.

Czy rzeczywiście ten dzień tak wygląda? Nie pominąłem czegoś? Właśnie , zapomniałem o tytułowym, bardzo ważnym elemencie naszej pracy – UŚMIECHU MOTORNICZEGO :-).

Jest nas za sterami raptem niecałe 100 pań, oraz przeszło 500 panów. Na tle sporego ponad 540 tysięcznego ( dane GUS na rok 2016 ) miasta jakim jest Poznań wypada to nader mizernie. Od lat 90-tych po dziś dzień liczba przewożonych pasażerów poznańskiego MPK wynosi według różnych zbliżonych źródeł grubo ponad 200 milionów osób rocznie. Połowa z tej liczby to przewóz tramwajowy!

Po co przytaczam te statystyczne elementy? Nie bez powodu. Pomijając wątek statystyczny, bo nie o liczby w tym wszystkim chodzi, chciałbym uzmysłowić nam prowadzącym ogromny bagaż emocjonalny jaki każdego dnia spoczywa na naszych barkach. Patrząc na te liczby można sobie wyobrazić ile możliwych i potencjalnych może wystąpić nieporozumień międzyludzkich na linii motorniczy-pasażer, pasażer-pasażer i inne konfiguracje z kierowcami osobówek, ciężarówek, dostawczaków, sprzętu ciężkiego, motocyklistów, pieszych i rowerzystów włącznie. Przyczyńmy się się do redukcji tych zachowań! Czym? Jedną bezinteresowną czynnością – uśmiechem!

Życzliwy, naturalny oczywiście byłby idealnym rozwiązaniem, ale nawet ten „wyuczony” także będzie łagodził obyczaje i pomagał nam w odpowiedzialnej pracy. Nasz uśmiech będzie dawał pasażerom poczucie komfortu, zrozumienia, spokoju i bezpieczeństwa. Kochani, uśmiechajmy się do siebie, nie oszczędzajmy naszych podniesionych kącików ust tylko dla najbliższych i rodziny, podzielmy się też tym z pasażerami. Spróbujmy  co będzie niebywale trudne obdarzyć nawet uśmiechem podnoszącego nasze ciśnienie kierowcy samochodu :-). Czy jest to możliwe? Zdecydowanie tak, wiele zależy od nas prowadzących tramwaj. Jesteśmy w wielu przypadkach uprzywilejowanymi uczestnikami ruchu. Nasza zdolność przewidywania pozwala w wielu momentach za zegnać zarzewie sytuacji niekomfortowych, które mogą wystąpić na drodze. Nie dolewajmy oliwy do ognia! Co to zmieni? W większości przypadków mamy rację…

Pokażmy, że nas motorniczych, nas zawodowców z krwi i kości stać na więcej niż tylko pyskówkę. Dajmy sygnał, że jesteśmy kimś godnym zaufania, naśladowania a także opanowania. Okazać to możemy nie przekleństwami a szerokim uśmiechem! Nie od dziś wiadomo, że uśmiech czyni cuda i łagodzi obyczaje. Truizmem byłaby negacja i czymś niedorzecznym spierać się z tą tezą. Więc, nie tylko kiwajmy i machajmy między sobą, uśmiechajmy się do siebie, do pasażerów, a nawet kierowców naszego kochanego miasta. Czy przez nasze pogodne oblicze wizerunek motorniczego zyska? Bez dwóch zdań…

Jesteśmy profesjonalistami w pracy, zostańmy nimi także prywatnie.

Mam głęboką nadzieję, że po przeczytaniu tych wydumań, nieliczni pozostali i zatwardziali motorowi, których srogie oblicze nieakceptujące najmniejszych entuzjastycznych odchyleń spojrzy jednak na temat bardziej pozytywnie, z przymrużeniem oka ;-), żeby nie napisać z UŚMIECHEM :-))).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *