SZANOWNI CZYTELNICY!
Czasami na tym blogu jest tak – mówisz do mnie i po chwili to masz ?.
Zwłaszcza w dniu dzisiejszym, kiedy nie tylko przyjmuje prezenty urodzinowe, ale też staram się oddać splendor innym ?.
Czy po 27 dniach stażu na torowisku można zagościć na łamach tego bloga? Z wpisu zrozumiecie, dlaczego można.
Zaś poniższy wpis to pierwsza odsłona, dwuczęściowego mikro cyklu stażowego – “Być Motorniczym”. Od jednego z najmłodszych wiekiem i stażem do tego z 42-letnim doświadczeniem na torowisku (drugi odcinek materiału w kolejnych miesiącach).
Historia nietuzinkowa i ponadpokoleniowa. Takich jak Piotr jest sporo w naszych tramwajowych szeregach. Podobne losy i pasje. Chociażby na tych blogowych łamach, przedstawione wcześniej postacie; Waldemara Łosiaka, Bartosza Podżerka, Sławomira Mroza czy Marcina Piątkowskiego…
Pierniczy Motorniczy
BYĆ MOTORNICZYM – CZĘŚĆ PIERWSZA
Piotr Józef Krzysztof Kamiński, urodzony w 1999 roku. To według przepisowych prawideł na ten moment najmłodszy motorniczy w szeregach MPK Poznań (stan na dzień 5 lutego 2021 roku). Ten obecnie dwudziestojednoletni wielbiciel i miłośnik komunikacji miejskiej w szczególności upodobał sobie pojazdy szynowe.
Jest także czynnym organistą w kościele Świętego Łukasza Ewangelisty na osiedlu Rusa. Lubi rysować, śpiewać, fotografuje amatorsko pojazdy komunikacji zbiorowej i nie tylko. Wiele jego zdjęć można oglądać w mediach społecznościowych na stronie miejskiego przewoźnika w Poznaniu.
Zajrzyjmy do przeszłości Piotra. Pasja do pojazdów szynowych nasiliła się w 2005 roku kiedy to już miał 6 lat. Powiedział wtedy pamiętne słowa.
– Będę jeździł tramwajami jak Tata.
Jego Ojciec Bogusław „Pasibrzuch #3773 ” jeździł na tramwajach z zajezdni S2 – Gajowej i Madalińskiego. Począwszy od wagonów typu N przez wagony generacji 102N i Na z Chorzowa, po wagony Holenderskie 1,2 i 3G oraz Niemieckie GT6 i GT8. Początkowo pracował w straży przemysłowej na terenie zajezdni Gajowa i właśnie dzięki tej posadzie poznał moją Mamę. Przyszedł do rodzinnego domu mojej Mamy z dokumentami do Babci Teresy. Ona zaś pracowała początkowo w narzędziowni. Następnie w magazynie na zajezdni Gajowa. Dziadek Tadeusz również pracował w tym miejscu, na warsztacie jako elektryk później jako sieciowiec. Pradziadek Teofil zaś był tramwajowym konduktorem miejskiego przewoźnika. I teraz jestem ja – można by rzec, że pokoleniowo namaszczony ??
Przyszedł czas na mnie, aby podjąć pracę i kontynuować rodzinne tradycje związane ściśle z MPK. Jak sięgam wstecz pamięcią, często chodziłem do Taty na wóz, kiedy jeździł „wildeckie” linie, czyli 2 i 9. Podczas rezerwy czynnej na pętli Dębiec, pozwalał siedzieć mi podczas postojów na fotelu motorniczego. Już wtedy było to wielkim przeżyciem! Niejednokrotnie brał mnie na zjazdy do zajezdni Gajowa gdzie mogłem obserwować tramwaje „od kuchni”. Również zabierał mnie także na różne eventy z tramwajami w roli głównej – parady, dni otwarte, jubileusze. Nie mogłem narzekać. W końcu miałem informacje o wszystkim „z pierwszej ręki”. Często przynosił czasopismo „Z życia MPK”, gdzie poza obrazkami były literki, które z czasem poznałem i mogłem się już sam dokształcać w tematyce tramwajów.
Duży wpływ na przyswajanie wiedzy komunikacyjnej odegrała moja wychowawczyni z klas 1-3 szkoły podstawowej. Kłopoty pojawiły się z „okiełzaniem” ortografii i czytania. Nauczycielka zaleciła bym codziennie czytał przynajmniej 30 minut dowolną książkę. Oczywiście wybrałem tą o tematyce komunikacyjnej – „125 lat komunikacji miejskiej w Poznaniu”. Do końca klasy trzeciej szkoły podstawowej byłem w stanie opowiedzieć o bardzo obszernej historii z życia przedsiębiorstwa i eksploatowanego taboru.
Przez kolejne lata pasja się uzewnętrzniała chociażby na lekcjach plastyki czy zajęć technicznych, gdzie w każdy temat wplatałem element tramwajowy. Zacząłem również projektować i sklejać modele papierowe tramwajów i autobusów. Pod koniec czwartej klasy miałem już własną kolejkę elektryczną w skali 1:87 i od tego czasu rozwijam się w modelarstwie kolejowym. W 2020 roku miałem okazję prezentować jeden ze składów właśnie z mojej kolekcji na Międzynarodowych Targach Poznańskich.
Lata mijały wraz z nimi chwilowe inne zainteresowania. Mimo wszystko zostanie motorniczym było silniejsze od innych celów jakie sobie postawiłem do końca szkoły gimnazjalnej. Następnym etapem był krótki czas spędzony w Zespole Szkół Komunikacji – klasa o profilu Technik Elektroenergetyk Transportu Szynowego. Po roku zmieniłem szkołę i poszedłem się „spełniać” w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego na kierunku cukiernik. Podczas kształcenia w „spożywczaku” i tak wiadome było dla mnie, że w zawodzie nie zostanę. Mój wytyczony kierunek to ponad wszystko TRAMWAJE!
Około 2013-2014 roku rozpocząłem przygodę w Klubie Miłośników Pojazdów Szynowych w Poznaniu. Zacząłem się w końcu spełniać wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach i pasji. Z początków tej przygody pamiętam, jak jeździłem na linii turystycznej „0”. Pełniłem rolę „radiowego” czyli osoby, która w danym punkcie miasta odtwarzała nagranie z płyty na którym był nagrany informacyjny przewodnik. Mimochodem przyswajałem wiedzę o samym mieście Poznań. Już wtedy doglądałem pracy motorniczego w tych starszych – turystycznych typach wagonów i pamiętam zawsze mnie to intrygowało, zadając sobie pytanie;
– Dlaczego w wagonie typu N są dwie korby, jak w Helmucie była jedna?
W późniejszych latach zasiliłem grono konduktorów na Poznańskich Liniach Turystycznych i mogłem dzielić się swoją pasją z ludźmi, których poznawałem właśnie podczas takich przejazdów „zerówką”.
Kiedy nadszedł długo oczekiwany czas mogłem się szczęśliwie zapisać na kurs dla motorniczych. Po wielu perypetiach (trwająca pandemia korona wirusa) skończyłem kurs z wynikiem pozytywnym egzaminu państwowego w dniu 19.01.2021 roku. Zatrudniono mnie w poznańskim MPK z dniem 5.02.2021.
Swój „dziewiczy rejs” odbyłem wagonem Moderus Alfa #168 dnia 8.02.2021. Nomen omen w dniu największego od paru lat paraliżu miasta związanego z obfitymi opadami śniegu i przy bardzo niskiej minusowej temperaturze. Wymarzony początek! ?
Tego dnia wykonałem aż jeden pełny kurs na linii 11. Z przystanku Rondo Żegrze do pętli Piątkowskiej przez Górny Taras Rataj i z powrotem po trasie, ale zamiast na Unii Lubelskiej jechałem jak możliwości wytyczał układ zwrotnic na pętle Franowo. Z tego miejsca zjeżdżałem na macierzystą zajezdnię „Forteczna” na której aktualnie jestem zatrudniony i do niej przydzielony.
Tak w dużym skrócie przedstawia się moja tramwajowa, ponadpokoleniowa historia. Celu i zawodowego kierunku, który obrałem już w wieku młodzieńczym. Całe 15 lat oczekiwania na spełnienie swojego marzenia. Ten czas był obfity w przygotowaniu się do chwili obecnej. Z zamiarem, aby najlepiej wykonywać to co się już pokochało będąc dzieckiem…
– podziękowania dla Piotra Kamińskiego za zgodę na udostępnienie prywatnego materiału zdjęciowego
Post Scriptum – ” niech to się kręci dalej ” ?
Ten blog porusza szerokie spektrum naszej pracy – jest o Nas, dla Nas i WSZYSTKICH innych ciekawych naszej pracy, w różnych aspektach jej postrzegania. Masz pomysł, nietuzinkowy temat, ciekawą historię do opowiedzenia? Blog jest otwarty! Autorskie artykuły także mile widziane. Napisz do mnie – jedno jest pewne, odpowiem ?.
pierniczymotorniczy@wp.pl
zukiewicz@wp.pl
CO PRZECZYTACIE NA BLOGU W KWIETNIU?
BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ?…
ZAPRASZAM!
Wiola
Super i ciekawie opisana historia Piotra. Ja też sobie wymarzyłam pracę motorniczego i udało się. Fajnie jest realizować swoje plany i zamierzenia. Kiedy los nam sprzyja i jesteśmy uparci w dążeniu do celu, jest to mozliwe. Więcej takich ciekawych artykułów życzę Tobie, Krzysiu a koledze Piotrowi wiele miłych chwil w pracy z ludźmi i dla ludzi oraz satysfakcji z wykonywania takiego a nie innego zawodu. Pozdrawiam ?
Krzysztof Żukiewicz
Fajnie Wiola napisałaś – …Kiedy los nam sprzyja i jesteśmy uparci w dążeniu do celu…
To ważne, bo bez marzeń i nadziei życie jest puste. Dziękuję za komentarz i ciepłe słowa wsparcia.
Serdecznie pozdrawiam i …. do zobaczenia na torowisku!?
Karolina
Bardzo ciekawy felieton, ale też i główny Bohater ciekawy. Nie znam nikogo tak pozytywnie zafiksowanego jak Piotr ?
Na temat tramwajów wie chyba wszystko. Pamiętam, że kiedyś będąc w Gdańsku zrobiliśmy zdjęcie tramwaju, który był przerobiony na bistro. Wysłaliśmy je do Piotra z zapytaniem czy wie co to za tramwaj… Oczywiście, że wiedział, jak również zjadł całą historię pojazdu.
Szczęki zbieraliśmy z podłogi ?
Panie Krzysztofie również dołączam do życzeń urodzinowych!
Zdrowia i wielu ciekawych bohaterów ?
Krzysztof Żukiewicz
Pani Karolino! Dziękuję za komentarz i życzenia. Myślę, że Piotrek z “Musztardówy” dobrze wspomina takie Nauczycielki na swojej edukacyjnej drodze.
Miło było pokonwersować, dowiedzieć się czegoś więcej, powspominać dawne szkolne dzieje i pożartować ?. A przy okazji zapraszam do częstszego odwiedzania bloga http://www.pierniczymotorniczy.pl ??
Michał
No Krzysiu. Piękna biografia Piotrka, który pięknie nie tylko “jeździ” po klawiaturach manuałów organowych, ale i teraz ujeżdża stalowe, zielone “rumaki” po szynach naszego miasta.
Przeczytałem ją na jednym wdechu, jak Twoje pozostałe felietony. ?.
Przy okazji wszystkiego najzdrowszego dla Ciebie z okazji dzisiejszych urodzin.
Krzysztof Żukiewicz
Też tak Michale uważam – ciekawa pokoleniowa historia z ludźmi i tramwajami w roli głównej . Przy tym wpisie ogrom informacji ( także zarys tekstowy) przekazał Piotr co było pomocne w szybkiej realizacji materiału. Bardzo DZIĘKUJE za miłe słowa i urodzinowe życzenia. To napiszę na koniec tak – DO ZOBACZENIA ?