Święta
To jest okres specyficzny
Dla niektórych demoniczny
Bo jak nazwać zmienność taką
Nikt nie mówi żeś pokraką ?
Zwierzchnik, sąsiad, no i babcia
Pochlebiają „moja żabcia” !
Tyś jedyna, niezrównana
Każda wina darowana
Zastanawiasz się więc miła
Czyś coś złego nie zrobiła
Taka zmiana podejrzana
Wcześniej wstajesz niewyspana
Obserwujesz więc „ludziska”
Kręcisz głową na to z bliska
Myślisz sobie koniec świata ?
Koszmar jakiś, sen, poświata
Dzień już minął, wciąż tak samo
Dziś masz wolne, moja Damo !
Twe zdumienie niepojęte ?!
Słowa te jak z filmu wzięte
Tydzień zleciał w oka mgnieniu
I w ogólnym zrozumieniu
Bez przykrości i niezgody
Nie zaznałaś niewygody
Uśmiech z twarzy Ci nie schodził
Świat na nowo się odrodził
Pełna życia, pełna werwy
Zapominasz co to nerwy
Rozluźniona, nawiedzona
Wszelkim pięknem ucieszona
Twardo bierzesz się do pracy
Ups ! Nie potrzebni są mi TACY !!!
W jednej chwili czar ten pryska
Patrzysz wokół gdzie ogryzka
Święta dawno są za nami
A Ty żyjesz złudzeniami
Fajnie było i tak „długo”
Jakieś święta już niedługo !!!
Żal
Zdobyłem
Kochałem
Obiecywałem
…..odżyłem…..
Opuściłem
Skrzywdziłem
Przepraszałem
…..szalałem…..
Zrozumiałem
Doceniłem
Przejrzałem
…..wróciłem…..
ZMĄDRZAŁEM?
Do rozmowy Cię zmuszałem
Niechęć do mnie wyczuwałem
O chłopaku Twym słyszałem
Kiedyś szansę zmarnowałem
Morał krótki lecz prawdziwy
Będę teraz już cierpliwy.
Życzenia
Swemu szczęściu zaufajcie
I małżeństwa nie cykajcie
Nie jest ono takie straszne
Zwykle barwne i rubaszne
Pamiętajcie jednak Młodzi !
Szaleć nigdy nie zaszkodzi!
Maj
Maj to miesiąc jest wiosenny
Trochę ciepły, trochę senny
Zawsze jednak się cieszymy
Bo już dosyć mamy zimy
Wyobraźnia się szlifuje
Nasze ciało się buntuje
Szumi potok, wciąż wezbrany
Zieleń koi nasze rany
Ptaszki piękne arie nucą
Złe nastroje wnet porzucą
Rozleniwia aura taka
Co widzimy z lotu ptaka ?
Ach natura jak zbawienie
Daje wszystkim wyzwolenie
Dusza pełna jest miłości
Oczekuje wzajemności
Controlling Women
Pewna Pani tam pracuje
Suwniareczką wymachuje
Groźną minę women zrobi
Zaraz detal się obrobi
Krzyczą ludzie przy maszynie !
Kto dogodzi tej dziewczynie ?
Ona tutaj nas wykończy
Znowu czerwień ?! Set kończący…
Wytrzeszcz – seter smutny patrzy
Operator nie wybaczy
Bo Kontroler twarda jest
Motywacja! You’re the fairest !
Mija zmiana…
Znów od rana
Szef kobitę instruuje
Aż pod czaszką się gotuje
Włos z make up-em rano współgra
Ktoś się dzisiaj doigra?
Polowania sądny dzień
Po fizycznym został cień…
KontrolKapo
Metr pięćdziesiąt, może trzy
Ale sprawny jak Bruce Lee
Pałeczkami wymachuje
Na rowerku podskakuje
Stare książki zbiera gość
Przy gitarze puszcza złość
O kim mowa każdy wie
Kajetano dano mu na chrzcie
Pożegnania nadszedł czas
Dyscypliny uczył nas
Obodrzycka ziemia Twoja
Dziadoszańska to ostoja
Matecznika bronił z całych sił
KapoKontrol jak na służbie ktoś by śnił
Pomoc wszystkim proponuje
Tu poradzi, tam wnioskuje
Pomysłowy z niego chwat
W sprawach serca niezły swat
Lubi pracę i wyzwania
Jest otwarty na wyznania
Polecenia konstruuje
Z ludźmi często debatuje
Rzetelności człek wymaga
Szefom trzeba, to przygada
W uczciwości jego znak
Zrozumienia czasem brak
Wulkan mocy i buntownik
Fidesowy to Ratownik
Uprawniony do rządzenia
Przez następne pokolenia
POWODZENIA…
POWODZENIA…
DZIECKO
Nic się nie zmieniło
Tylko rodziny przybyło
Kłótnie i uśmiech to nasz szary dzień
Bo dziecko to w życiu podążający za nami cień
Lecz radości więcej jest
Wsparcia oczekujesz gest
Radosna rodzina to wielka sprawa
Nasza codzienna po miłość wyprawa
Sen
On silniejszy od człowieka
Słaby szybko go doczeka
Podjąć walkę trudna sztuka
W podświadomość wnet zapuka
Wtedy powiedz ty mu szybko
Postępujesz bardzo brzydko
Gorszy moment mój wyczuwasz
I do spania mnie podjudzasz
Ale walkę trzeba stoczyć
Zimna woda i podskoczyć
Móżdżek zaraz się poruszy
No i lepiej wraz na duszy
Tak ja walczę aż do rana
Kiedy przyjdzie druga zmiana
ONLY YOU
Krotoszyński Lidlu mój
Zawsze w myślach przy mnie stój
W dzień i w nocy
Będę z Tobą do północy 😉
Nawet nocą spać nie będę
Taką wiedzę tam zdobędę
Co ja szarak mogę zrobić?
By Twój wystrój przyozdobić
Gdy podłoga z hako lśni
Już odliczam, parówkowe dni
Tam zamówić, tu odpisy
Skoro świt ,”miksiar” popisy
Zgniotę karton, sprzedam wino
Koniec zmiany? Ale kino…
Popołudniu w dzień targowy
Klienteli pląs godowy
Z biura sejf już głośno krzyczy!
Licz mnie, licz – jak on ryczy…
Co za utarg?! Jestem głodny!
Przestań! Wrzesień mokry, chłodny 😉
Wreszcie przerwa, kawusiowy miszmasz
Tudzież dzwonek, ABSOLWENTA proszę raz!
Ooo paleta, gdzieś cenówka
Z mózgownicy neonówka
Jeszcze tylko “non food” dziś
Na “lotnisku” pluszak miś
Czas do domu moi drodzy
Trzymasz nerwy wciąż na wodzy?
Przecież wolne jutro masz
Do koperty zajrzeć czas 🙂
ps.POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA CIERPLIWOŚĆ, WYROZUMIAŁOŚĆ I WSZELAKĄ POMOC!
ŻYCZĘ WAM MIŁEJ ATMOSFERY
PAMIĘTAJCIE, ŻE …..
CYT.”…JAK SIĘ WEŹMIEMY, TO ZROBICIE…” 😉
Pracownik na szkoleniu
Na zdrowie
W tym wierszyku Ci opowiem
O kłopotach z moim zdrowiem
Ee, nieciekawy to jest temat
Pisać o tym ten poemat?
Zaraz, zaraz, wróć, od nowa
Trzeba dobrać dobrze słowa
Najzwyczajniej kicz powstaje
On do kosza się nadaje
Bądźmy jednak dobrej myśli
Bo niewiasta wraz pomyśli
Że chałturkę chcę jej wcisnąć
No i słowa już nie pisnąć!
Nie, kochana jesteś w błędzie
Gdyż ja żyję dziś w obłędzie
Chciałbym blisko być przy Tobie
Poczuć ciepło Twe na sobie
Pocałować tę panienkę
Chwycić czule ją za rękę
W tym uścisku trwać bez końca
I uśmiechać się do słońca
Bogini
Czas wakacji czas wspaniały
Upał wielki niebywały
Siedzę w pracy sobie ładnie
Piszę wierszyk ten niezgrabnie
Cały mokry i spocony
Twoim ciałem podniecony
Słucham, słucham i nie wierzę
Mnie tak chwalić lepiej zwierzę
Chłopak bestią jest okropną
Nierozważną nieroztropną
A dziewczyna, co innego
Odda życie za bliskiego
Wiedź Dziewczyno moja miła
Czujność moją żeś uśpiła
Teraz błądzę gdzieś w oddali
Twe odbicie widzę w fali
Woda czysta i niewinna
Tak to Ona być powinna
To jej oczy jak te perły
Pełne życia, pełne werwy
Usta Twoje, puchar miodu
Robię okład teraz z lodu
Nie pomoże on niestety
Dla prostego wierszoklety
Ciało Twoje drobne zgrabne
I w koronkach jest powabne
Więc dlatego rada taka
Podchodź zawsze do chłopaka
Nawet brudna, nie ubrana
Każdy sprzeciw to nagana
Zapamiętaj kwiecie róży!
Jesteś śliczna a świat duży.
Oda do “Czeczeni”
Hej „Czeczenio” moja miła !
Tyś prymusów wyszkoliła
Do tej służby wartowniczej
Pójdź tam szybko lecz nie zdziczej
Ty ostoją świecisz blaskiem
Kontakt bliski masz z jej piaskiem
Gdy oddychasz błota mnóstwo
Pejzaż brzydki – smród, ubóstwo
Wychowujesz, karmisz, poisz
I kontroli się nie boisz
Każda chwila na tej ziemi
Wieczny azyl ? To się zmieni !
Za wdzięcznością wciąż czekanie
A Ty słyszysz narzekanie
Żeś przeklęta przez zwierzchników
Obwiniana … za alkoholików
Co Ty biedna za to możesz
Ołżesz kurna ………… ołżesz !
Być nie może tak bez przerwy
Masz cierpliwość oraz nerwy
Siostra-część1
Ja znów zacznę nietypowo
Bo ja lubię to i owo
Bez szablonu i koncepcji
Na wariata, jak na lekcji
Siostra liścik mi przysłała
To jest sprawa niebywała
Och, do siebie dojść nie mogę
Szok, paraliż, głowę w wodę
Nie myślałem, że do żyję
Na to „święto” się umyję
Brudas ze mnie? Dobry kawał…
Ale pracy mam dziś nawał
Moje serce się raduje
Siostra bratu odpisuje!
Odpoczywam sobie grzecznie
No i myślę niedorzecznie
O przygodach z dziewczynami
Które ciągły się latami
Nie żałuję ani chwili
Może tylko gdy mnie bili
Teraz „solo” nie narzekam
I wierności nie przyrzekam
Gdyż me słowo, nic nie znaczy
A po nocach człek majaczy
Na tym koniec opowieści
Już niedługo nowe wieści
Nieciekawe przyznaj sama
Gdy przeczytasz śpisz do rana
Lepsze to jest od bajeczki
Wnet usypia Twe laleczki
Ale żem popełnił gafę
Ty już patrzysz w Mamy szafę
Jak tu okryć swoje ciało
By pół wioski nie zemdlało
To pytanie Cię nurtuję
A kolegów prowokuje
Aby czekać z cierpliwością
Delektować się pięknością
Kłopot wielki z tą urodą
Lepiej zaszyć się nad wodą
Rozwiązanie-kochać brata
To przyjedzie tego lata
Siostra część 2
Moja siostra jest uparta
Ale za to wiele warta
Nikt nie zmieni tej szczebiotki ?
Chyba tylko kij od szczotki
Kto rozgryzie dziewczę te
Pół królestwa zaraz chce
Ona na ślub się nie zgodzi
Bo do szkoły jeszcze chodzi
Do żeniaczki jej nie śpieszno
Musi zwiedzić jeszcze Leszno
Później Kraków, Paryż, Londyn
Aż ukaże się ten blondyn
Wymarzony i wyśniony
I do tego umięśniony
Aparycja? I to jaka
I nie obca jest dla żaka
“Łania” harda i zawzięta
Lecz go sobie zapamięta
Nieprzeciętny był to chłopak
Gdy coś robił to na opak
Na tym mógłbym bajkę skończyć
Ale muszę piecyk włączyć
On mi ciepło w nogi daję
A do tego się nadaje
Stop ! Odbiegłem od tematu
Możesz mieć to za złe bratu
Piecykami się zajmuje
Losem siostry nie przejmuje
Siostra przecież zakochana
Już nie zaśnie aż do rana
Stan kochania jest wspaniały
Ludzie śmiesznie wytrzeszczają gały
Na tą młodzież rozbrykaną
W różnych miejscach i z szykaną
Są też ludzie również tacy
Co nie zrzędzą – to rodacy
Z zagranicy powracają
Pierwszą miłość wspominają
BLOG
Ruszamy? Wsiadajcie!
Pasy szybko zapinajcie
W fotelu wygodnie się “przyczajcie”
Na cybergoglach, torowisko oglądajcie
Tramwajowego symulatora nadszedł czas
Przeczytaj tego bloga – chociaż raz
Motorniczy w pigułce?
Zobaczysz! On jest w każdym z nas…
Beret
Beret nie jest rzeczą głupią
Byle zdjąć go przed chałupą
Bo gdy żreć w nim obiad będziesz
To „jarmułko” tytuł zdobędziesz
A gdy jeszcze jest z antenką
Beret Twój – rzeczą piękną!
Nie wstydź się go nosić w dzień
Chociaż wyglądasz w nim jak cień
Bo nieważną sprawą jest
Co kto wkłada na swój łeb
Abyś tylko w nim się czuł
Oraz aby w główkę nie kłuł
Jak ta czapa ciśnie w gar
Z mózgu robi Ci się smar
Wtedy głupstwa wygadujesz
Czasem nawet zapisujesz
Choćby zobacz ten tu wierszyk
Co stworzony został pierwszy
Zaraz po ucisku głowy
Ach…gdybym berecik dostał nowy!