WIWAT MAJ! PIERWSZY MAJ! ?
Swoje „wiwaty” mieliśmy już w kwietniu…
TAK.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Poznaniu zatrudniło jako pierwszy Miejski Przewoźnik w kraju sześciu Hindusów jako kierowców autobusu. Czy to coś dziwnego?
NIE.
Po kilkudziesięciu zaaklimatyzowanych już kierowcach ale i też motorniczych z Ukrainy, to dalsza część strategii Spółki w poszukiwaniu pracowników. Chichot migracji zarobkowej zawitał do Polski, do Poznania, do MPK. I co? Czy w obecnych czasach może dziwić to jeszcze kogoś? Nie sadzę…
Skoro na własnym, krajowym podwórku brakuje około stu tysięcy pracowników w tej branży, a wszystkie poczytne transportowe i komunikacyjne nośniki oraz platformy informacyjne trąbią na „lewo i prawo”, że poprawy nie widać. To nie można załamywać rąk, usiąść i płakać…
Temat gorący, tak jak i wcześniejsze zatrudnienie Ukraińców, tak i teraz wywołuje burze skrajnych emocji. Dobrze, że się dyskutuje, rozmawia i każdy ma swoje zdanie. Wspaniale, żeby nie napisać fantastycznie, ale od rozmów, dumań i przemyśleń autobus sam nie pojedzie…
Przecież od przeszło trzydziestu lat, my Polacy gremialnie, zarobkowo szukamy najbardziej egzotycznych miejsc na tym świecie w poszukiwaniu godziwych pieniędzy i lepszego życia. Pewnie niewiele takich zakamarków się uchowało na Ziemi, które nie zobaczyły naszego „ziomka”?.
Włodarze Firmy są od tego, aby zapewnić nam Pasażerom, bezpieczny i rozkładowy przejazd środkami komunikacji miejskiej. Autobusy w Poznaniu jak w wielu innych polskich miastach swoim zasięgiem obejmują szerokie terytorialne spektrum. Nie łatwa to sztuka, zapewnić pełne obsadzenie liniowe każdego dnia, gdy są braki kadrowe. Roztrząsanie problemu personalnego i wszystkich innych pobocznych opinii z kategorii „Wujek Dobra Rada” to nie do końca dylemat wykonawcy usługi dla Miasta, a takim podmiotem jesteśmy właśnie MY – pracownicy finalni procesu transportowego: Kierowcy i Motorniczowie. Miejski Przewoźnik działa w zakresie zasobów którymi dysponuje. Resztą winno interesować się grono innych Organów. Przede wszystkim próbując w swoich działaniach zachęcić ( zmotywować ) do tej trudnej i odpowiedzialnej pracy. To jest wiadome i przejrzyste od lat…
Przecieram oczy ze zdumienia, kręcę głową z niedowierzaniem jak czytam hejt w social mediach, za to że odpowiedzialni ludzie w naszych szeregach „poszli dalej” w myśleniu i zatrudniając Hindusów wzięli pod uwagę przynależność religijną. Czy my naprawdę jesteśmy tacy nietolerancyjni? Czy tylko lubimy sobie ciągle narzekać i ględzić dla samego ględzenia? Czy stwierdzenie medialne, że chrześcijańscy Hindusi są bliscy nam społecznie i kulturowo, może wywoływać kolejny „hejtowy rynsztok”?
Pewnie lepiej sobie przed pracą pożartować, że teraz będą „bombowe” te autobusy, a kobiety do domu wracać będą u boku…osobistego ochraniarza. Rany! Czasami już mam dość! Kiedy ksenofobia, kiedy niska wiedza społeczna tego wielowymiarowego regionu świata z którego pochodzą nowi kierowcy, kiedy prostactwo i prymitywizm społeczny zmieni wreszcie swoje podejście i oblicze. Nigdy?
Globalnego wymiaru migracji zarobkowej nie da się zatrzymać! Skoro obecny zawodowy „porządek świata” mówi Tobie – Przecież jak coś się nie podoba, to droga wolna…
No właśnie i to jest czasami ta „droga”. Długa, daleka i sięgająca różnych części świata, różnych profesji i zawodów. Gdzieś coś się wykonuje za przysłowiową „miskę ryżu” a gdzie indziej dostaje się za ta samą robotę „kokosy”.
Wybór należy do Ciebie!
Powie ktoś. Historycznie Polakowi trudno pracować w Niemczech, Hindusowi w Anglii, obywatele kraju Kwitnącej Wiśni spode łba spoglądają na Rosjan i tak można bez końca…
Ekonomiczna migracja – te “naleciałości historycznej przeszłości” teraźniejszości ustępują pola.
Historia nie ma dzielić, jak i religia, odrębna kulturowość etniczna i rasowa. Odmienna tożsamość narodowa była, jest i będzie. Ale czy to ma powodować „niewybredne” żarty z zakamuflowanym przekazem?
Moje odczucie jest jasne. Czy powita dzień w przestrzeni miejskiej, w naszym wspólnym autobusie wiozącym nas do pracy lub szkoły – uśmiech kierowcy z Ukrainy, z Indii, czy z Polski, to zawsze UŚMIECH ?.
Ten człowiek prowadzący pojazd, czy będzie z okolic Doniecka, biedniejszej części Delhi, czy też Kopydłowa, on w procesie rekrutacyjnym został wybrany i przeszkolony do wykonywania swoich obowiązków.
Róbmy swoje! Gdzie chcemy!
Każdy to co umie najlepiej, a niech pokutujący „poglądowy ciemnogród” zostanie tylko wspomnieniem na pożółkłych kartach historii…
—————————————————
– Thanks for bus driver 185 – Jose Angelose for our snapshot!
– Podziękowania dla N.O-wska Fotografia za retusz zdjęciowy.
– Serdeczne podziękowania dla Anny Szmidt / Planistka z Podziału Służb PA1.
– Specjalne podziękowania dla Przemysława Wojnowskiego, kolegi ze szkoły i boiska piłkarskiego. Przyjaciela który „zaraził” mnie
szeroko pojętymi aspektami HISTORII oraz literaturą NEW AGE.
Blog – https://www.facebook.com/WOJNA-BLOG-1525726147712357/
Fanpage – https://www.facebook.com/Historia-z-zagrody-Walerianowo-Rosn%C3%B3wko-i-okolice-1583650555239608/
Fanpage – https://www.facebook.com/Stare-Naramowice-182951822039892/
Aaaaa
Bardzo sympatyczny kierowca 🙂 ktoś tu wspomniał o barierze językowej, bo nie zapyta się o drogę, ale, szczerze mówiąc, rozkłady wiszą na przystankach, wystarczy przeczytać…
Tak czy inaczej dla mnie nie ważne, jakiej narodowości jest kierowca, byleby jeździł bezpiecznie, bo to jest najważniejsze. A Panu ze zdjęcia to w ogóle tak dobrze z oczu patrzy, że aż się chce wsiąść do autobusu!
Życzę mu sukcesów, miłej pracy i żeby dobrze się czuł w Poznaniu, wszak Poznań to miasto miłych ludzi 🙂
Krzysztof Żukiewicz
Fajnie i pozytywnie napisane! Cieszę się jak mogę na końcu przeczytać – Poznań to miasto miłych ludzi !!! ???
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam częściej na bloga a także do wyrażania swojej opinii.
Myszka
Hej Krzyś… Artykuł fajny jak zwykle… Wiesz mnie nie przeszkadza nikt kto pracuje, nikomu nie zazdroszczę i nie wygaduje wn czy cokolwiek… Martwi mnie tylko brak znajomości języka, bo przecież pasażer ma prawo zapytać o drogę… A no nie oszukujmy się moherki nie używają translatora z telefonu… No i jedno co mnie razi to brak egzaminu z linii co niestety widać na kuchach tras… Niech pracują, zarabiają oczywiście… Ale myślę że dopiero wtedy jak naprawdę będą znali miasto, język na tyle żeby się dogadać… Owszem my też pracujemy za granicą ale od nas też się wymaga znajomości języka obcego… Jednak nasza praca jest bardzo odpowiedzialna więc coś za coś.. Na chwilę obecną serdecznie witam egzotycznych kolegów i trzymam za nich kciuki! ?
Krzysztof Żukiewicz
Hello Myszka!Poruszony przez Ciebie ważny problem językowy istnieje i przy początkowych ułatwieniach ze strony pracodawcy ( nakładki na panelu z wyborem języka ) dla naszych “nowych” kierowców to suma sumarum tematu to nie rozwiązuje – jedynie pomaga w początkach pracy. Z znajomością języka zgadzam się, przynajmniej BASIC LEVEL w rozumieniu i komunikowaniu. To szkolenie językowe zapewne wiadome jest dla tych “zagraniczniaków”, bo inaczej na “dłuższą metę” się nie da…Wie to każdy kto popracował choć chwilę poza granicami swojego ojczystego kraju. Wiem, że po początkowych “wpadkach” weryfikacyjnych co do faktycznych umiejętności kierowców, obecnie nabrało to wymiaru pełnej kontrolnej i ocenianej weryfikacji kandydata. O tym Myszko co piszesz, o tej odpowiedzialności – czytaj bezpieczeństwo pasażerów chodzi najbardziej… Pierwsze “Koty Za Płoty”…Pierwsze “Śliwki Robaczywki”…
Ja także trzymam kciuki i bardzo Tobie Myszko dziękuję za swoje spojrzenie na ten temat.?
Arnold
Sto razy BRAWO. Potrzebujemy ludzi, którzy poprostu chcą pracować. Może “narzekacze” też zweryfikują swoje podejście i docenią to co już mają…. Może. Czy chrześcijanin czy muzułmanin, czy Polak czy Tybetańczyk? Nawet to nie zaprząta mojej głowy. Jedyna barierą może być język, ale i to da się załatwić. Ja wgrałem dodatkowy język w Google tłumacz, tak awaryjnie. Życzę samych dobrych wrażeń nowym kolegom a Ty dalej “piernicz” Waść i wstydu oszczędź za “niektórych”.
Krzysztof Żukiewicz
Dziękuję Dlonra Kawon! Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Z Twoim zdaniem i spojrzeniem. Naprawdę nasz język to TOP 5 najtrudniejszych na świecie, co nie oznacza, że nowi koledzy odpuszczą naukę…
Cieszę się, że dużo moich Koleżanek i Kolegów z pracy poprzez komentarze, sms-y i bezpośrednie rozmowy daje dowód zrozumienia migracji zarobkowej i wykazują sporą dozę tolerancji w szerszym aspekcie tej tematyki.
Grzegorz
Witaj Krzysztofie, ?
Przez specyfikę swojej pracy wiele razy miałem okazję być w Indiach i kilku innych krajach azjatyckich i arabskich i wcale się tym nie chwalę ??
Jak wiadomo co kraj to obyczaj i religia, hindus, arab, chrześcijanin, dla mnie to bez znaczenia.
W każdym kraju i w każdej religii ludzie są normalni i Ci co im fanatyzm odbija z lekka w łeb. W naszym pięknym kraju kumulacja fanatyzmu jest gdzieś w okolicy Torunia.??
Tak więc ja pracowałem w Indiach to dlaczego On nie ma pracować w Polsce?
Pozdrawiam. ??
Krzysztof Żukiewicz
Super migracyjno-zarobkowy głos rozsądku! Takiego normalnego do tematu, szczerego na swoim przykładzie. Fanatyzm?? w różnych religiach do już inny bardzo niebezpieczny, wywołujący strach i kontrowersje temat.
Dziękuję Grzegorzu za swoje prywatne spostrzeżenia i że zechciałeś się z nimi podzielić. Serdecznie pozdrawiam!??
Achtelek
Jak zawsze ciekawy wpis, Pierniku 🙂 Co do kierowcy z Indii, niektórzy Polacy, a nawet bym napisała, że spora ilość, już zapomniała, jak lata temu Polacy wyjeżdżali za zarobkiem do Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Bo tam można było zarobić… Gadanie! Jak ktoś jest leniwy i nic mu się nie chce, to zawsze będzie marudził i narzekał. A wyśmiewanie się z innych ludzi czy dokuczanie komuś za to, że jest innej narodowości, to pokazuje tylko o jakże “wysokiej inteligencji”. A odrobina uśmiechu i życzliwości jeszcze nikomu nie zaszkodziła!
Krzysztof Żukiewicz
Jakże Achtelku mądry przekaz przeczytałem w Twoim komentarzu! Przypomniałaś to co być może niektórym się zapomniało lub udają, że wcale tak nie było i nie jest….
Zobaczyć człowieka w człowieku, niby proste lecz nie do wszystkich z “prędkością światła” potrafi dotrzeć. Dzięki, że przeczytałaś, że masz swoje zdanie i nie boisz się go publicznie zaprezentować!
Zapraszam oczywiście na bloga i z chęcią zawsze wysłucham każdej opinii! Pozdrawiam ??
starynietoperz.
A może miast po dziecinnemu doświadczać świata za pomocą paluszków, trzeba byłoby jednego czy drugiego takiego, rającego się zawodowo hejtem, posadzić na miesiąc na wózek dla nabycia bdpokory do innych nacji? Z racji postrzegania innego świata, może dlatego jestem z takim podejściem obyty na codzień.
Krzysztof Żukiewicz
Tak Marku! Święta racja! Nabywanie przez doświadczanie, to bardzo dobry pomysł.
Dziś 322
Świetnie się to czytało. Pozytywny artykuł o pozytywnych ludziach z Indii i nie tylko. Pozdro!
Krzysztof Żukiewicz
Bardzo dziękuję i zachęcam do regularnych odwiedzin na http://www.pierniczymotorniczy.pl. Czasami sam jestem zaskoczony poruszanymi tematami ?. Serdecznie pozdrawiam
starynietoperz
Bardzo fajnie móc przeczytać-wysłuchać kolejny wpis na twoim blogu Pierniku!
Zdanie odnośnie zatrudnienia w pełni popieram, i przyznam się, że jakoś nie rozumiem hejtu, który zalewa medialne doniesienia o zatrudnieniu takich, czy innych obywateli w pl? Ale to chyba bierze się pewnie z tej zawiści, którą większość heiterów w sobie nosi, że skoro ja nie pracuję, to dlaczego mam się zgadzać na pracę kogoś z poza granic Polski?
Strasznie mnie denerwuje z drugiej strony to podkreślanie bliskości religijnej że to jest gwarant porozumienia. Dla mnie człowiek, to człowiek, i nie ważne skąd przybył.
Pracujący w jakimś zawodzie, obojętnie czy kierowcy, motorniczego, urzędnika, obsługującego śmieciarkę, czy dozorcy, który pilnuje tego co ma pod swoją pieczą, jest takim samym człowiekiem jak inni i chociażby z tego względu, należy mu się szacunek. Super jest to że takie profesjonalne podejście Macie do pasażera. Jak jeżdżę po poznaniu,, to myślę że nie raz mi by puściły nerwy, a taki motorniczy/a, czy kierowca/czyni opanowani, jakby nigdy nic!
Pełen podziw!!!!!:):):)
Krzysztof Żukiewicz
Dziękuję Marku! Miło to było przeczytać. To Twoje spojrzenie na ten temat. Budujące i dodające otuchy. Sam w życiu popracowałem troszkę za granicą. Ramię w ramię z Hindusami i innymi nacjami.
Może czasami, żeby bardziej coś zrozumieć trzeba jak to dziecko…paluszki do gniazdka elektrycznego..bo inaczej nie przemawia ?