– Krzysztof, jaki będzie twój następny wpis blogowy?
– Mam zamiar wreszcie napisać o Waldku Łosiaku! Podekscytowany odpowiedziałem koleżance Izie podczas treningowo-rekreacyjnego rowerowego wypadu poza miasto.
– Przepraszam, ale nie znam, kto to taki?
– Nawet dobrze się składa. Fakt, że jako Motorowa z innej Zajezdni o tej ikonie poznańskiej nocnej linii tramwajowej nie słyszałaś pozwoli mi Tobie jak i innym przybliżyć sylwetkę tego niesamowitego człowieka. Pasjonata, oddanego bezgranicznie swojej pracy. Oznajmiając to jednocześnie podkręciłem tempo, celem urwania wątku i niewyjawienia przedwcześnie szczegółów…
Pracownicze pomniki
Waldemar Łosiak w 2019 roku, w miesiącu wrześniu będzie obchodził 30-lecie swojej pracy jako Motorniczy w Poznaniu. No niby nic nadzwyczajnego. Do stażowych zakładowych rekordzistów jeszcze daleko, ale pewne jest stażowe podium na nocnych liniach tramwajowych w Pyrlandii. Piętnaście lat w nocnej tramwajowej służbie! Nadal mało imponujące? No to dodam, że na chorobowym nigdy nie był. Ten 51-latek, żonaty, ojciec dwójki dzieci, Poznaniak z krwi i kości, to tytan pracy. Łatwiej będzie zdefiniować – pracoholik. Przy tym zdyscyplinowany, wymagający dużo od siebie ale i też od innych. Chwile relaksu przeznacza na rozbudowę przyszłościowej emerytalnej działki. Chętnie także słucha muzykę. Lubi aktywny sport, najbliższy sercu jest mu rower. Ponad wszystko jest jednak zapalonym piłkarskim kibicem. Dla zobaczenia w akcji piłkarzy „Kolejorza” jest w stanie poświęcić resztki swojego wolnego czasu ?.
Namaszczony Tramwajarz
W domu, bardzo wcześnie rozpoczął się proces „infekcyjno-wirusowy”. Jako 6-latek z zapartym tchem wysłuchiwał przeróżnych, barwnych opowieści przedstawianych podczas wspólnych rodzinnych posiłków. Ogromny wpływ na dorastającego Waldka miał dziadek. W MPK był spawaczem, oraz wuj który był kierowcą potocznie zwanych „ogórków”*. Zarazili oni skutecznie tego oseska swoimi pracowniczymi przygodami. Zabierany od najmłodszych lat do pracy, poznawał w praktyce tajniki różnych zawodów oraz profesji a także strukturę i specyfikę firmy. Imponował młodzieńcowi zwłaszcza stryjek który miał status dwuzawodowca, kierującego tramwajem i autobusem. Nawet ciocia dołożyła swoje „trzy grosze” pozwalając na zabawę kasownikami typu Krab na ulicy Pustej.
Jakby tego było mało, kolejny wujek był tokarzem na nieistniejącej już Zajezdni Gajowa. Ooooo tak… ten młody chłopaczek, był już w tym wieku branżową tematyką „nasączony jak gąbka”. ? Ten ciekawy, pokoleniowy rys historyczny miał swoje odzwierciedlenie w albumie na 135-lecie MPK Poznań, gdzie Łosiakowi poświęcono osobny rozdział.
Przebojowy początek
Łosiak po ukończeniu Zasadniczej Szkoły Zawodowej przy ZNTK w Poznaniu chciał być maszynistą. Ambitne plany skomplikowała obowiązkowa służba wojskowa. Z wyuczonym fachem mechanika silników spalinowych wraca po wojsku do Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Firma podupada. Na Kolei nastał trudny czas restrukturyzacji i przemian. Po rozmowie z wujami z MPK postanawia wstąpić w szeregi nowej firmy. W lipcu 1989 roku rozpoczął kurs na pozwolenie tramwajowe. Zanim pierwszego września zameldował się na Zajezdni Gajowa, przez miesiąc czasu poznawał tam Dział Techniczno – Gospodarczy.
Taki dzień pamięta każdy Motorniczy. Swój liniowy debiut. Ten 21-latek rusza z torów odstawczych na Rondzie Rataje linią numer 16, taborem jakże jeszcze wtedy powszechnym w całej tramwajowej Polsce – Konstal typu N, dwuwagonowym o numerze bocznym 666.
Po półrocznej przygodzie na torowisku, z „zydelka” duży awans taborowy na nowocześniejszy Konstal 102. Aby dostąpić zaszczytu przesiadki na Konstal 105, zgodnie z ówczesnymi zakładowymi ustaleniami trzeba było wykazać się 2-letnim stażem. Wyróżniony Waldemar uprawnienia na „105”-tki zdobył już po roku ?.
Pasjonat z ambicjami
Gdy zawiązała się inicjatywa powstania Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych, nie wahał się ani chwili. Legitymacja członkowska z numerem 29 została wydana. Pierwsze 5 lat działalności to maksymalne zaangażowanie Waldka dla Miłośników. Oczywiście po godzinach, społecznie.
Wraz z Zarządem Klubu i jego liderem Krzyśkiem rozkręcają tematy wycieczkowe zabytkowym taborem. Aktywowanie linii nr „0”, opracowywanie tras linii turystycznych. Pomysły te na stałe wpisały się w kalendarz miejskiego przewoźnika. Dodatkowo promowanie indywidualnych i grupowych zamówień przewozowych po mieście. Aktualnie, oprócz podstawowych obowiązków służbowych, skupia się głownie na gromadzeniu pamiątek historycznych o poznańskim MPK. Zainspirowany wydawnictwem Kolpress / Lokomotywy spalinowe produkcji HCP serii: SP 45, SU 46, SP 47 autorstwa Marka Ćwikły i Pawła Terczyńskiego, dąży do realizacji celu. Jest nim wydanie książki w której chciałby usystematyzować i scharakteryzować poznański tabor tramwajowy. Przez ostatnie lata sukcesywnie kompletuje materiały do realizacji tego marzenia. Tramwajowym przedziałem wagonów 1880-1950 rok zajmuje się Grzegorz. Od 1950 roku po lata współczesne, ten okres to działka pomysłodawcy tego przedsięwzięcia. Warto nadmienić, że ogrom zebranej dokumentacji, także w tematyce autobusowej „zmusił” Waldka do przekazania swoich zbiorów innemu pasjonatowi Maciejowi. Po wydaniu książki chciałby aby wszystkie zapiski, fotodokumentacja i pamiątki trafiły do mającego powstać Muzeum na Zajezdni Madalińskiego, aktualnej siedziby KMPS.
Dlaczego ZWIERZAK?
Zapytany, uśmiecha się pod nosem ?. – To nie tak jak większość sądzi, nie w pracy to przezwisko wymyślono. Ono z nad polskiego morza aż przybyło. Dokładnie z „pracowniczych wakacji” w Pogorzelicy. Byłem tam z wujem. Podczas posiłku na stołówce, panie z kuchni najwyraźniej nazwały po imieniu to co zobaczyły, doceniając wachlarz naszych wizualnych walorów. Ochrzciły nas bez zająknięcia. Wuj od tego czasu to Gonzo, a ja zostałem Zwierzakiem, jak popularne postacie z serialu The Muppet Show ?!
Nocna linia
Nocna 14-tka obsługiwana była na przestrzeni lat przez wieloraki tabor. Od potocznych Helmutów, przez Holendry i Konstale. Obecna linia „nocnych marków” numer 201 to już zdecydowanie nowoczesny tabor ; Beta, Tatra, Combino, Solaris a w planie także Gamma. W 2004 roku gdy na stałe zagościł na tramwajowych nocnych liniach, chcąc nie chcąc stał się „twarzą” tej nielicznej, wyselekcjonowanej grupy. Koordynuje i ustala z kolegami grafik zmian na zasadach porozumienia. Pamięta jak z 18-tego na 19-tego listopada 1991 roku wyruszyły w Poznaniu ostatnie nocne linie numer 8 i 9. Nieprzerwanie istniejąca od lat 50-tych ubiegłego stulecia nocna linia tramwajowa w Poznaniu na 6 lat zostaje zawieszona i zastąpiona nocną komunikacją autobusową. W 1997 roku po oddaniu do użytku bezkolizyjnego odcinka trasy Poznańskiego Szybkiego Tramwaju mieszkańcy dzielnicy Piątkowo z pętlą na Osiedlu Sobieskiego cieszyli się podwójnie. Z ponownej reaktywacji linii nocnej i wydłużonej trasy. Zapytany Łosiak o niebezpieczeństwa wynikające z nocnej zmiany, wylicza.
– Negatywna kreatywność podchmielonej młodzieży wymuszała w wagonach zmianę siedzisk na wandaloodporne, zamiast żarówek pojawiały się świetlówki, z taboru dwuczłonowego zrezygnowano z obawy na możliwość rozszczepienia wagonów, zainstalowano w pojazdach system monitorujący. Nagminne rozrywanie drzwi i wyłączanie bezpieczników. Pomysłowość w rozbrajaniu wagonów nie miała granic… Z nostalgią wspomina okres, a był taki czas jak na nocnych liniach jeździło zgrupowanych kilku lub kilkunastu kontrolerów biletów plus dodatkowo policjant. – Porządek, brak problemów, baaa nawet nikt nie odważył się jeździć na „gapę”. Dla niesfornych „kozaków” kończyło się czasami tragicznym finansowo „double-double”. Czyli mandatem za jazdę bez biletu i dodatkowo za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym.
– Są dni, że bywa też zabawnie, można pozwolić sobie na więcej. W sylwestrową noc potańczyć w tramwaju w rytm muzyki, lub wioząc młodzież na większe miejskie lub studenckie imprezy zorganizowane ?- zdradza Waldemar.
– Lubię swoją pracę. Bardziej pasuje słowo służba. Człowiek ma poczucie, że jest potrzebny. Z wyczuwalnym żalem w głosie kontynuuje.
– Kiedyś ludzie byli inni, bardziej towarzyscy i otwarci. Do pracy przychodziło się wcześniej pogadać, po służbie wspólne piwko. Byliśmy jak wielka jedna rodzina. Dzisiaj? To umiera. Ludzie z młodszego pokolenia są inni, wyobcowani, pochłonięci swoim i wirtualnym światem. Brak więzi, chęci wymiany doświadczeń. No cóż… – tłumaczy Łosiak.
Możesz pomóc
Jeżeli chciałbyś skontaktować się bezpośrednio z Waldemarem Łosiakiem. Porozmawiać o tematyce tramwajowej. Przekazać, wymienić lub udostępnić historyczną dokumentacje, napisz do niego na maila: zwierzak1967@wp.pl
* Ogórek– Autobus Jelcz RTO 043 produkowany w latach 1959–1986 w miejscowości Jelcz-Laskowice przez firmę Jelcz.
– stażowa fotka ( stan na 2000 rok ) z Wydawnictwa Miejskiego Poznań 2000 rok, Tytuł książki: 120 lat komunikacji miejskiej w Poznaniu, Autor: Jan Wojcieszak
– Zakład Poligraficzny Moś i Łuczak 2015 rok, Tytuł albumu: 135 lat MPK
– Serdeczne podziękowania dla Krzysztofa Dostatniego i Waldemara Łosiaka za użyczenie bogatej prywatnej kolekcji zdjęciowej!
dodane 01.12.2020
Dodatkowy kontakt do Waldemara Łosiaka / / / Inspektor do spraw historii firmy
email : waldemar.losiak@mpk.poznan.pl
telefon : 61 8639 6207
dodane 06.01.2021
Trochę o historii MPK Poznań i wspominkach o przeniesieniu Muzeum Komunikacji Miejskiej MPK Poznań Sp. z o.o. z Zajezdni Glogowska do dawnej zajezdni Madalińskiego…
Anka
Interesujący artykuł, ciekawie piszesz.
Krzysztof Żukiewicz
Bardzo dziękuję i oczywiście zapraszam do zaglądania na stronę http://www.pierniczymotorniczy.pl
Staram się aby raz, czasami dwa razy w miesiącu zaciekawić Czytelników jakimś nowym tematem.
Pozdrawiam.
zwierzak
Droga Myszko i Karolu dziękuję za miłe słowa pod Zwierzęcym adresem,myślę że każdy z nas pracuje tutaj na swoją opinię,a przy tym można być normalna i porządną osobą.Ja nie jestem taki krysztalowy,ale staram sie z moich zwierzecych wpadek wyciagac wnioski na przyszlosc.Widze że też zauważyliście ten brak więzi młodszych pracowników,którzy stronia od rozmowy że starymi i zamykają się w swoich komórkach i smartfonach.Niestety widzę to,że nie będziemy tutaj jedna MPK-wska rodziną.Widac to w zajezdni i na trasie.Kiedys na trasie jak się bimba komuś zepsuła,to następni przychodzili i pomagali wagon usprawnić,to była więź,tą chęć wspólnego działania i pomocy,teraz niekiedy widać jak często młody motorowy zestresowany biega chcąc uruchomić zepsuta bimbe,a koledzy z tylu z ręką w kieszeni i papierosem obserwują i nie wykazują chęci pomocy,to jest przykre,ale niestety prawdziwe☹Dlatego cieszę się,że od 15 lat mam na nockach zgrana ekipę,gdzie jeden na drugiego może liczyć i wspólne działanie sprawia nam dużo satysfakcji.Przewaznie 3 razy w roku spotykamy się wszyscy nockarze i przy wodzie rozmownej omawiamy sprawy bieżące,a także przyszlosciowe,Mogę Wam zdradzić,że zawsze spotykaliśmy się sami,a teraz pierwszy raz zabieramy nasze szanowne małżonki,żeby mogły się poznać i wymienić swoimi odczuciami”samotnych nocnych żon”?Droga Myszko i Karolu,uważam że Wy też kierujecie się w swojej pracy swoimi porządnym zasadami i żyjecie w zgodzie sami że sobą i waszym otoczeniem.Zycze Wam dużo zdrowia i tego żeby Krzyś kiedyś mógł o Was napisać bloga,którego ja przeczytam jak będę już na emeryturze.Przesylam Zwierzęce ale okrzesane pozdrowienia??
Karol
Witam
Z dużym zaciekawieniem przeczytałem historię Waldka Zwierzaka 🙂 Zawsze się zastanawiałem skąd ta jego ksywka, a teraz moja ciekawość została zaspokojona. Waldek MPK ma w genach i to widać po jego postawie. Moja przygoda z MPK zaczęła się od kolegi mojego ojca, który przyjeżdżał do nas autobusem z zaj. Pusta i zabierał mnie i mojego młodszego brata na jazdy próbne- jako dzieciaki mieliśmy wielką frajdę z takich “wycieczek” 🙂 Za jego namową trafiłem w szeregi naszej firmy. U Zwierzaka widać to , że nie przychodzi do pracy po to tylko, żeby odbić katę, on jest w pracę mocno zaangażowany. “Szacunek bezwzględny” za taką postawę.
Też ze smutkiem stwierdzam, że jest coraz mniej motorniczych z długim stażem pracy “starej gwardii”. Kiedyś rzeczywiście było tak, że ludzie więcej ze sobą rozmawiali, jeden drugiemu pomagał, podpowiedział gdy trzeba było, a teraz zdarza się coraz częściej, że na siebie donoszą zamiast załatwić sprawę między sobą. Wątpię czy zmieni się to na lepsze ( przynajmniej nie tak szybko ). Żyjemy w takich czasach gdzie zamiast pocztówek na święta jednym kliknięciem wysyłamy sms y do rodziny i znajomych ( osobiście nie wysyłam pocztówek, ale telefonuję). Media społecznościowe, które niby “zbliżają” ludzi tak naprawdę powodują, że się izolujemy od siebie. To by było na tyle (chyba za bardzo się rozpisałem ).
Pozdrawiam
Krzysztof Żukiewicz
Witaj Karolu! Po raz kolejny ciekawy głos rozsądku i cenne spojrzenie na temat. Potwierdzasz przysłowiową tezę “…Czym skorupka za młodu nasiąknie…”. To się wielokrotnie sprawdza, czasami pozwala odnaleźć siebie w życiu zawodowym.
To dlatego warto przybliżać takie postawy zawodowe jaka El Zwierzako! ?
Odnośnie smutnego aspektu donosicielstwa jak świat światem, był, jest i pewnie będzie – nic i nikt tego nie zmieni, temat na dłuższą dysputę o psychologii człowieka…
Z częścią “pocztówkową” i “społecznościową” zgadzam się bez zająknięcia.
Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że nie raz, nie dwa jeszcze napiszesz o swoich odczuciach. Dziękuję.
Myszka
Dzień dobry ?
No więc najpierw ja… Ale czad.. Nie miałam pojęcia że Zwierzak ma taki staż… Wow człowieku szacun za pasję! A ksywka… Myślałam że dlatego że jesteś nieogolony i nie okrzesany ? a tak poważnie super przedstawienie sylwetki… I niestety zgadzam się z nim że nie ma w tej pracy więzi.. Ja pracuje krociutko ale widać to, że starzy motorowi ze sobą rozmawiają luźno o wszystkim.. A młodzi wola bardziej selfie w wagonie niż rozmowę z nimi.. A szkoda… Mam nadzieję że kiedyś się obudza że jednak rozmowa z ludźmi jest ważniejsza i dużo w pracy daje a nie ekran smartfona… Pozdrawiam podziwiam i ściskam nockowicza! ?
Krzysztof Żukiewicz
Dzień dobry Myszko! Myślę, że Zwierzak to przeczyta no i może nawet coś napisze w komentarzu… Zobaczymy?. Ze swojej strony tylko dodam, ze całkowicie się Myszko z Tobą zgadzam w opinii o więzi w pracy…
Może jednak zwykła ludzka bezpośrednia rozmowa pokona smartfon? Pożyjemy…zobaczymy… ?