Kurtyna teatralna, kurtyna na drzwi? Czy może wodna lub przeciwpyłowa? Istnieje też świetlna lub imprezowa, o historycznym zwrocie „za żelazną kurtyną” nie wspominając ?
Nieeee! O „Kurtynie Tramwajowej” tym razem będzie. Ktoś o niej czytał? Jakaś książkowa definicja? Nie znajdziecie…W teatralnym wydaniu słowo to jest chyba nam najbardziej znane. Ja poprosiłem Grzegorza o próbę zdefiniowania tego nieformalnego zjawiska pojawiającego na wszystkich torowiskach tramwajowej Polski.
Ile w tym sztuki? Ile wyuczonej improwizacji teatralnej? Niezbyt dużo. Praca Motorniczego to nie tylko wpojone zasady, przepisy i regulaminowe dyrektywy. To także doskonalenie techniki jazdy różnorakim rodzajem taboru. Przede wszystkim jednak, później w praktyce, trzeźwa ocena aktualnej sytuacji drogowo-szynowej i w czasie rzeczywistym dobór najbezpieczniejszego rozwiązania. Taka praca. Można być prymusem, można też teorie „wykuć na blachę”. Każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, iż nie zawsze przekłada się to na praktyczne rozwiązania. Wykonując swoje codzienne czynności zauważamy, że czasami trzeba czegoś więcej, czegoś ekstra, co wykracza ponad wyuczone standardy. Dostajemy swoje zmiany, wklepujemy do panelu numer linii i brygady, ruszamy. Pokonujemy miasto wzdłuż i wrzesz.
Czasami mierzymy się z większym natężeniem ruchu, kiedy indziej jest lżej. Bywa różnie. Jedno się nie zmienia. Liczba potencjalnych niebezpiecznych sytuacji na drodze. Tego nigdy nie jest mało. Zwłaszcza tych nagłych, nieprzewidywalnych w których już tylko nasz refleks decyduje co będzie dalej… Na zdarzenia losowe nie mamy wpływu. Natomiast tytułowa „Kurtyna” może minimalizować niebezpieczne sytuacje. Jako kierujący pojazdem szynowym jesteśmy „bezwzględnymi hegemonami” pierwszeństwa w ruchu miejskim. Tak to ma działać, żeby jednym tramwajem przemieściła się jak najszybciej, jak największa liczba ludzi w mieście. Określone priorytety w ruchu miejskim wymagają dostosowywania się do określonych przepisów i reguł. Owa „KT” dodatkowo przyczynia się każdego dnia pracy do umniejszenia niebezpiecznych wymuszeń i „szans” do pokonania newralgicznych punktów komunikacyjnych w mieście pozostałym użytkownikom. My, motorniczowie to wiemy, my kurtynę powszechnie stosujemy.
A co na to piesi i rowerzyści? Co na to kierowcy? Wiedzą swoje! Nie wszyscy rozumieją idee kurtyny tramwajowej… To jeden z wielu problemów „współpracy” między uczestnikami ruchu w większej szynowej, miejskiej aglomeracji. Przy ciągłym promowaniu transportu zbiorowego, sfrustrowany ( dyskryminowany? ) indywidualny uczestnik ruchu walczy o swoje… Przykre jak „ich walka” kończy się na cmentarzu. Czy naprawdę ciężko trafić z argumentami 40- tonowego szynowego żelastwa? To nie jest „jedna tona” ich wymarzonego samochodu! Ostre zatrzymanie w miejscu, takiego ciężkiego kolosa to nie to samo co uruchomienie systemów hamowania ABS i innych technologicznych cudeniek w ogumionym aucie… Dużemu i ciężkiemu nie sposób się przeciwstawić. Nie trzeba być naukowo utytułowanym fizykiem, żeby to zrozumieć. Jednak szary dzień pokazuje nie raz, nie dwa, że trudno z tym argumentem trafić, nawet do pieszych i rowerzystów którzy w nieuprawnionych miejscach zawsze ryzykują myśląc:
– Zdążę…
a gdy jest inaczej, rower się wywrócił, pieszy się potknął, ech… wtedy jest już za późno na tłumaczenie.
Kurtyna Tramwajowa w praktyce to czasami może nawet „przepustka dalszego życia”…
Szanowni Uczestnicy ruchu miejskiego! Pomyślcie o tym przez chwilę, gdy przeklinacie pod nosem widząc, że bimba z naprzeciwka wyhamowała, zmniejszając prędkość na ruchliwym skrzyżowaniu celem umożliwienia bezkolizyjnego przejazdu dwóm „żelaznym potworom” jednocześnie.
I napiszę więcej. Nie chodzi mi o rozpętanie dysputy i przepychania się z argumentami, mocowania na słowa, kto ma rację. A że ten to, a inny fiu bździu w temacie… Motorniczy też siermiężnie przeklina jak widzi kierowcę TIR-a który znając „swoje gabaryty” nic nie robi sobie z obowiązujących przepisów. I co? W myśl kodeksu, gdy mamy pierwszeństwo, na sygnalizatorze zielone światło to trzeba ryzykować? Czy 10-ciu lub 20-stu poszkodowanych pasażerów w wyniku kolizji lub co gorsza w wypadku drogowym zrozumie argumentacje kierującego tramwajem? Chyba nie…
Apeluję o więcej zrozumienia do opisywanego zjawiska „KT” i a także o większą wyobraźnię nas wszystkich użytkowników przeróżnych pojazdów, których drogi krzyżują się w każdym ruchliwym mieście z torowiskiem w tle. Chociaż jeżdżę „olbrzymem” tylko 2 lata to wiem doskonale, że do niektórych mógłbym się już nie uśmiechnąć ? i…. dumny jestem z tego, że jak Koleżanki i Koledzy Motorowi każdego dnia przyczyniam się do zwiększenia drogowego porządku stosując…
…KURTYNĘ TRAMWAJOWĄ,
KURTYNĘ BEZPIECZEŃSTWA!!!
—————————————————————————————————————-
PODZIĘKOWANIA :
– dla Grzegorza Jakubowskiego za zredagowanie autorskiej definicji KURTYNY TRAMWAJOWEJ.
– dla „foto debiutanta blogowego” Doriana Kowalskiego, który dla potrzeb tego wpisu „for special order” wyruszył z pożyczonym aparatem na miasto ?.
– dla Łukasza Janowicza za koleżeńskie pożyczenie sprzętu fotograficznego ?.
– dla Patryka Gawrycha za sympatyczną i konstruktywną rozmowę na pętli Budziszyńska, poniekąd wręcz „wymuszając” na mnie poruszenie tego tematu ?.
POZDROWIENIA :
– dla wszystkich spędzających LATO W MIEŚCIE od zespołu PENSJONAT i motorniczego Romka Dziudy
Marcin Gorgoń
Jestem za kurtyną idea jak najbardziej słuszna. Ale ma on sens w ciągu ul JP2 dalej Zamenhofa i Starołęcka , hetmańska czy grunwaldzka i Reymonta. Ale na rondach mamy sygnalizację mniej lub bardziej praktyczną. Blokując przelot przez rondo żeby koleżanka/ kolega mogły wjechać na czerwonym bo wtedy zdąży na mrugające pionowe na zjeździe przysparza wam sympatii i szacunku. Rozumiem że rozkład sam czasem psioczę na spóźnienia. Tylko gdzie sens i troska o bezpieczeństwo blokując warszawską na Michała żeby ziom przeleciał od Novotelu? Ciekawe jak wytłumaczyć wybite w tramwaj auto które miało zielone? Mimo wszystko szacunek za waszą pracę. Ps pozdrawiam panią motorniczą z 9 co przy VW na Dębcu lubi obdzwonić kierowców o 6 rano.
KAROL NITSCHKE
Witam, kolejny ciekawy artykuł poruszający ważną sprawę. Uważam, że gdy coś robimy powinniśmy przewidywać skutki wykonania danej czynności. Jako zawodowi kierujący pojazdami musimy myśleć za siebie i za innych uczestników ruchu drogowego. Jak najbardziej popieram ” kurtyny tramwajowe” , ale wykonane ” z głową”. Też z nich korzystam, ale czasem odpuszczam np.: gdy jadący z naprzeciwka motorniczy chce mnie przepuścić gdy ja wjeżdżam na zwrotnicę przy kolizyjnym kierunku jazdy a on podjedzie na tyle blisko, że przy niekontrolowanym przełożeniu w/ w zwrotnicy mogę się wykoleić i uderzyć w jego tramwaj lub gdy jadący z naprzeciwka motorniczy chce mnie przepuszczać na skrzyżowaniu sterowanym sygnalizacją świetlną ( starsi stażem motorniczowie pewnie pamiętają zdarzenie sprzed lat na skrzyżowaniu ul. Pułaskiego i Przepadek, które zakończyło się śmiertelnym potrąceniem rowerzystki, która przeprowadzała rower na przejściu dla pieszych- w tamtym konkretnym przypadku winny potrącenia motorniczy skorzystał z tego , że jadący z przeciwka kolega zablokował mu skrzyżowanie, ale nie przejście dla pieszych). To na tyle, bo się za bardzo rozpisałem. Pozdrawiam
Krzysztof Żukiewicz
Karolu jak zawsze cenne spojrzenie. Nie chciałem w swoim wpisie “mieszać” tych dwóch tematów – zwrotnicy kolizyjnej i kurtyny, gdyż mogłoby to dla niewtajemniczonych Czytelników spowodować niezrozumiały zamęt.
Oczywiście masz racje i puentując wykonanie kurtyny z “głową” będzie z pożytkiem dla wszystkich uczestników ruchu ?. Serdecznie pozdrawiam i oczywiście zapraszam do zaglądania na bloga!
przede wszystkim pasażer
Może coś o kurtynie pt. wjechałem na skrzyżowanie mimo braku możliwości zjechania i teraz dupą tarasuję innym przejazd, a gdyby mnie to spotkało to dzwoniłbym w niebo głosy.
Krzysztof Żukiewicz
Bardzo dziękuję za podpowiedź do kolejnych wpisów blogowych ?. Próbuję rozgryźć czy w Pana przekazie chodzi o transport zbiorowy czy indywidualny? Kreatywność posiadaczy czterech kółek nie wyklucza posiadania oprócz obowiązkowego klaksonu także dodatkowego dzwonka ?. Jeżeli jednak dobrze zinterpretowałem przytyk, to w takiej sytuacji które i także mają miejsce ze strony motorniczych ( „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” ) nie pochwalam takiego działania. Co do priorytetów… mhh w aucie blokującym przejazd znajduje się maksymalnie kilka osób…w tramwaju kilkaset…Spuentuje Pana ciekawym nickiem – przede wszystkim pasażer!
Serdecznie pozdrawiam.
Starynietoperz
Hm… jak zwykle piękny artykuł 😀 pewnie wiele jest powodów śpieszenia się czasami, to może zawiść? Tak, czy tak podziwiam wszystkich motorniczych i Panie motorniczynie. Marzy mi sie ulica bez śpieszenia się, ale to chyba marzenie ściętej głowy????
Krzysztof Żukiewicz
Hejka Nietoperzu! Dzięki, Motorniczowie zaglądają na bloga to miło będzie przeczytać, że są tacy co ich pozdrawiają ?. Marku, marzyć nikt nikomu nie zabroni ?, jak jest każdy widzi i czuje na własnej skórze…
Grzegorz
Samo życie Krzysztof, na prawku też uczą żeby w mieście jeździć 50km/h, ale jak to wprowadzić w życie gdy wszyscy nap…ją 80+, porostu się nie da i trzeba się dostosować, choćby dla własnego bezpieczeństwa. ?
Krzysztof Żukiewicz
Dobrze prawisz Grzegorzu, nauka to jedno….rzeczywistość to już zazwyczaj “wolna amerykanka”. Czasami podczas swojej pracy, z poziomu kabiny motorniczego widzimy “sytuacje drogowe” i kiwamy z niedowierzaniem głową…?
Myszka
Witaj… Świetnie napisane jak zwykle… Artykuł idealny… Nawiązuje do zdarzenia z hetmańskiej… Niestety taki mały gest ratuje życie.. Szkoda tylko że coraz więcej motorniczych ma w nosie kurtyne czy ustępowanie pierwszeństwa na zwrotnicy kolizyjnej… Tylu tragedii zapobiegamy a moglibyśmy robić tego więcej… Ale zaczyna niestety rzadzic albo gonienie opóźnienia, albo chęć planowej jazdy albo po prostu wyższość bo jadę lepszym tramwajem lub hu… nie pomogę, nie ustąpie bo go nie lubię… Troszkę współpracy a będzie o wiele lepiej i bezpieczniej…
Krzysztof Żukiewicz
Wielkie dzięki za komplementy. A co do Twoich uwag – nic dodać, nic ująć Myszko !!!