TRZY W JEDNYM

Szanowni Czytelnicy!

Po pierwsze. Pozostaję nieustannie pod wrażeniem ostatniej, skutecznej interwencji motorniczych w ratowaniu człowieka przed spaleniem. Zdarzenie to miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku na trasie Poznańskiego Szybkiego Tramwaju, w okolicach przystanku Kurpińskiego. Historia szczegółowo została opisana na naszym mpkowskim fejsbuku w dniu 04.11.2019 roku.

Bohaterskich motorowych – Darka i Bartosza znam z bezpośrednich rozmów. Często zdarza się, że podążamy tą samą, poranną linią autobusową do macierzystej Zajezdni. Osobistego, sytuacyjnego smaczku i pikanterii dodaje fakt, że sam kiedyś „maluteńką cegiełką” przyczyniłem się, aby zwerbować Bartosza w szeregi poznańskich motorniczych…

Po drugie. Człowiek został uratowany i jak stwierdziły przybyłe na miejsce wypadku służby mundurowe.

– W samą porę nadeszła pomoc, chwila później a doszłoby do tragedii.

Wnioski nasuwają się same. Panowie! Godna naśladowania postawa. Trzeźwość umysłu, podjęcie racjonalnej i szybkiej reakcji, doskonale wpisuję się w przeprowadzane w firmie, stanowiskowe szkolenia z zakresu BHP. Takie „ludzkie” zachowanie w ocaleniu życia drugiego człowieka pokazuje, że zarówno motorniczy z długoletnim stażem, jak i dla kontrastu „pierwszoroczniak” intuicyjnie zareagowali w tej trudnej sytuacji. Imponująca do końca „zimna krew” i opanowanie w momencie użycia gaśnic! Well done! I jak tu nie napisać, że szkolenia z coraz częstszym praktycznym użyciem „czerwonych butli” nie przynoszą efektów? Panowie Motorniczowie! Jeszcze raz szacunek i uznanie. Czapki z głów!

Po trzecie – będzie najbardziej obszerne ?. Porozmawiałem z trzema innymi, pracowitymi motorniczymi. Klamrą i łącznikiem do przywołanego powyżej tematu jest ich dodatkowe, nietuzinkowe powołanie…

Pamiętacie, jak w jednym z wcześniejszych wpisów przedstawiałem nas motorniczych jako pasjonatów? Wymieniałem posiadane przez motorowych kwalifikacje zawodowe i różnego rodzaju hobby.

No właśnie. Tam pojawiło się miedzy innymi, swojsko i „kozacko” brzmiące – STRAŻAK!

Dla wielu marzenie wieku dziecięcego. Kto nim nie chciał być? Ręka w górę! ? W realnym, dorosłym życiu to już nie takie proste i oczywiste.

Poznajcie – Mateusza, Kubę i Jacka. Motorniczowie na etacie, a ostatni wymieniony, aktualnie bardziej dyżurny ruchu. Po godzinach – Strażacy Ochotnicy!

Mateusz w strukturach MPK to początkujący „powożący”. Kuba ze stażem „wczesno przedszkolnym”, natomiast Jacek to bimbiarz z 10 letnim doświadczeniem. Podobny „układ sił” ma odzwierciedlenie w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Luboniu, której są członkami. Mateusz zasila jej szeregi od roku 2012 w stopniu starszego strażaka. Kuba, drugi z strażaków ochotników rozpoczął swoją przygodę trzy lata wcześniej i obecnie to dowódca sekcji. Oboje to młodzi ludzie, dwudziestoparolatkowie a już posiadający Brązową Odznakę Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Najdłuższym stażem i doświadczeniem może się pochwalić Jacek. Jedna z czołowych postaci OSP Luboń. W służbie pożarniczej od 24 lat! Na dzień dzisiejszy już mniej „na pierwszej linii ognia”, bardziej w randze reprezentacyjnej placówkę. Nagrodzony w przeszłości Srebrną i Złotą Odznaką Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Następnie statusem Wzorowego Strażaka. Na ten moment posiadacz Brązowego i Srebrnego Medalu za Zasługi dla Pożarnictwa.

Łoooł! Chciałoby się krzyknąć. Niewątpliwie splendory to przyjemniejsza cześć tej społecznej posługi i misji. Uroczyste momenty i chwile które się pamięta. A jak powiadają „za darmo umarło” ?. Trzeba sobie zasłużyć i wysłużyć!

Przepytałem tramwajarzy „wzdłuż i wszerz” o ich dodatkowej, życiowej pasji. Poniżej krótki fragment wywiadu, który przybliża pracę Strażaka Ochotnika.

xXxXxXx

Pierniczy Motorniczy: Jakie były Twoje początki? Czy od zawsze chciałeś być strażakiem?

Mateusz: Przeczytałem informację o naborze w lokalnej Gazecie Lubońskiej i skorzystałem. Rozpocząłem karierę w Młodzieżowej Drużynie Pożarniczej. Trwało to do 18 roku życia. Kolejnym etapem było zrobienie podstawowego, dwustopniowego kursu kwalifikowanego. Kurs był przepustką do uczestnictwa w akcjach ratunkowo-gaśniczych. W odróżnieniu od Kuby, który pożarnictwo ma „zaczepione” po linii rodzinnej ( Tata i Brat ), ja od dziecka chciałem być strażakiem i pragnąłem spróbować swoich sił…

PM: Pamiętasz najtrudniejszą akcję w jakiej miałeś okazję uczestniczyć? Jak taka akcja wyglądała?

Kuba: Debiutowałem jako nieletni podczas gaszenia płonącej trawy. Będąc kwalifikowanym strażakiem najtrudniejsza i najtragiczniejsza akcja w jakiej uczestniczyłem to był wypadek drogowy. Parę lat temu, na ulicy Krętej w Luboniu samochód uderzył w drzewo. Zginęły 2 osoby. Zdarzenie to utkwiło mi w pamięci, gdyż wraz z kolegą Mateuszem po raz pierwszy zobaczyliśmy z bliska taką tragedię. Dla nas „świeżaków” to był duży wstrząs. Ta akcja to duży bagaż emocji i przemyśleń. Namacalne uświadomienie sobie jak „ulotne” jest ludzkie życie oraz jasny i klarowny „obraz”  posługi którą wykonujemy podczas ratowania ludzi, zwierząt czy mienia…

PM: Strażak OSP przechodzi różne szkolenia i kursy. Czy podczas takich symulacji i ćwiczeń można wypracować schematy działania wykorzystywane w czasie realnego zagrożenia? Jacku, proszę aby punktem odniesienia były twoje doświadczenia w przeróżnych akcjach.

Jacek: Zgadza się, szkolimy się i ćwiczymy. Pewne schematy związane z komunikacją i zarządzaniem są potrzebne, żeby każdy w zespole wiedział co ma robić. Czy to będzie klasyczny zastęp składający się z sześciu osób ( dowódca, kierowca, cztery osoby załogi ) czy tylko awaryjnie z dwóch. Każdy podczas akcji ma przydzielone zadania. Jadąc na miejsce nigdy nie wiesz czego się spodziewać i nigdy nie jest tak samo. Co za tym idzie, nie jesteś w stanie przewidzieć i zaplanować akcji. Osobiście uczestniczyłem w tysiącach przeróżnych ratowniczych zdarzeń, większego i mniejszego kalibru. Z powodzeniem ratowałem…byka który wpadł do samochodowego kanału. Niezbyt przyjemnym wspomnieniem była próba ugaszenia płonącego hodowlanego kurnika. Spłonęło wraz nim 15 tysięcy kurcząt – w miejscowości Witobel. Gasiłem Młyn na Wildzie ( obecnie jest tam Lidl – ulica Fabryczna ). Kilkaset osób-gapiów oddzielonych kordonem policjantów zaciskało kciuki za nasze zmagania w tym „widowiskowym” pożarze. Będąc na pierwszej linii ognia czułem się jak… obserwowana gwiazda piłkarska na stadionie! Chwilę grozy przeżyłem podczas spektakularnego pożaru „ciuchowego budynku” na terenie Wielkopolskiej Giełdy Odzieżowej. Gdzieś indziej zapamiętałem moment, gdy z powodu zadymienia widoczność była tak znikoma, że na moment straciłem orientację. Nie dość, że nic nie widziałem, to jeszcze strach zajrzał w oczy! Czy znajdę z tego budynku drogę powrotną? Wspomnienia wielu lat, uzbierało się tego mnóstwo. Dodam, że jako jednostka w Krajowym Systemie Ratowniczo -Gaśniczym ruszamy do wszystkich akcji. OSP Luboń to jednostka operacyjno-techniczna, nie posiadająca specjalizacji ( na przykład: chemiczno-ekologicznej, wodnej, wysokościowej lub innej ) ale na żądanie rusza w Polskę. Ostatnia ciekawostka – Strażacy z Lubonia uczestniczyli w gaszeniu pożaru nadleśnictwa Rudy Raciborskiej ( największy pożar, jaki miał miejsce w Polsce oraz Europie Środkowej po II wojnie światowej. Trwał od 26 do 30 sierpnia 1992 i strawił 9062 hektarów ).

xXxXxXx

Na wspomnienie o kompletowaniu tego materiału na wpis blogowy, uśmiecham się sam do siebie. Dlaczego? Szczerze? Z podziwu! Przesłuchując kolejny raz, cały dyktafonowy zapis wywiadów, utwierdziłem się w przekonaniu, że koledzy z pracy są dzielnymi i odważnymi ludźmi. Mam na myśli trójcę z strażackiego zastępu i także ubiegłorocznych torowiskowych bohaterów?.

JESTEŚCIE WIELCY !!!

⸺⸺⸺⸺⸺

– podziękowania dla Mateusza Szulca, Kuby Łuczaka i Jacka Łuczaka za udostępnienie bogatej, prywatnej kolekcji zdjęciowej ( koledzy Łuczakowie nie są rodziną – przypadkowa zbieżność nazwisk ).

–  szacunek i uznanie dla Darka Ciążyńskiego i Bartosza Pinkowskiego za bohaterskie uratowanie człowieka.


12 Responses

  1. Witam, dopiero niedawno przeczytałem Twój powyższy wpis. Możemy się tylko cieszyć, że wśród naszej społeczności są tacy ludzie, którzy oprócz tego , że wykonują niełatwą pracę w naszej firmie to jeszcze ” po godzinach” są gotowi postawić na szali swoje zdrowie i życie w celu ratowania innych. Tak trzymać panowie. Pozdrawiam

  2. Witam
    Cóż to się dzieje Panie Krzysztofie? Sława pierniczymotorniczy przygasła… W telewizji Pana nie widzę… Dotychczas tak promowane Pana wpisy na stronie MPK Poznań nagle znikły? Czyżby uznano, że te pełne bełkotu i zakłamania wypociny nie są godne aby reprezentować firmę?
    W szeregach motorniczych nie jestem. Jednak jako przyglądająca się pasażerka stwierdzam, że rzeczywistości Pan nie opisuje. Patrząc przez pryzmat Pańskich wpisów to nic innego jak tylko rzucić wszystko i zostać MOTORNICZĄ. Jakże wspaniałe możliwości… czyżby?! A gdzie choćby wzmianka o odpowiedzialności, stresie czy zmęczeniu?!
    Natomiast co do komentarzy na Pańskim blogu… czy tylko pozytywne i pełne zachwytu Pan przepuszcza? Hmmm… jestem ciekawa czy mój zostanie zablokowany…

    1. Mhhhh…Szanowna Pani Zołzo! Bo imienia nie znam. Firmę ma kto reprezentować, przeszło 600set motorniczych i każdy w tv może występować. Duża wiedza około blogowa jak na “nie motorniczą”! Co do komentarzy. Tylko wulgaryzmy blokuje. Natomiast wszelaką opinię, nawet krytyczną na “klatę” przyjmuję i publikuje. O promocji bloga Pani wspomina. W kłopotliwej i niezręcznej sytuacji mnie Pani stawia. Odpowiem.
      Z końcem roku ubiegłego z Biura Promocji Spółki mnie poinformowano, że będzie mnie mniej ( = wcale? ) w firmowych social mediach. No i Firma słowa dotrzymuje. Dlaczego? Pani już na to ma swoje spojrzenie, zdanie i odpowiedź napisała. A dla mnie to też dobre pytanie, bo przyczyny i powodu nie znam. Blog ten to inicjatywa niezależna. Jak ktoś to promuję, to oczywiście, że się cieszę…Ja wsiadam do tramwaju jako motorniczy, a po pracy spostrzeżenia i emocje spisuje. Ot tyle.
      Może niech Pani Biuro Promocji zapyta? Oczywiście proszę odpowiedzią w komentarzu się podzielić.
      Bełkot, wypociny Pani powiada? To może niech się rolę odwrócą, Pani coś napiszę, a ja później to skomentuję…
      Pozdrawiam

  3. Gratulacje! Fantastyczny tekst o fantastycznych ludziach.

  4. Wspaniali, godni szacunku ludzie. Można z nimi bezpiecznie podróżować ?.
    Z przyjemnością czyta się doskonały tekst o niezwykłych ludziach

    1. Pani Aniu! Zgadzam się, że są to ludzie godni szacunku i naśladowania. Nie jeden, nie dwóch, a nie mówię tylko o motorniczych udawałoby, że tego nie widziało…
      Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam ?.

  5. Apropo gaszenia człowieka gaśnicą. Z tego co pan na BHP w mpk mówi to on za to by karał a nie nagradzał. Chwała kolegom za uratowanie życia.

    1. Masz kolego racje. Oczywiście życzę Tobie takiej sytuacji, jaka się kolegom przytrafiła. Jestem przekonany, że tak jak na luzaku przyszło Tobie to napisać, tak i w takiej sytuacji gdzie decydują czasami sekundy użyjesz koca gaśniczego z pobliskiego marketu albo swojej kurtki. Jest oczywiste, dla wszystkich mam nadzieję, że ratujemy życie ludzkie tym co posiadamy i w ogólnym rozrachunku liczy się efekt końcowy…
      Dobrze, że to napisałeś, bo celowo pominąłem ten fakt – to dla tych co by chcieli wiedzieć jak jest prawidłowo. Pozdrawiam serdecznie.

  6. Gratuluję kolejnego ciekawego i pouczającego tekstu. A kolegom po raz kolejny gratuluję pasji i zachowań, które napawają dumą tramwajarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *