ŚLEDZIKI I BERMUDY Z OPASŁEGO SEGREGATORA

„Gdy kukułka kuka w maju,

spodziewaj się urodzaju”

Przysłowia Polskie

       Odnośnie maja, to chyba mniej popularne przysłowie odszukałem. Trudno z balkonowo – blokowiskowego, pandemicznego punktu obserwacyjnego kukułkę wypatrzyć. Pozostaje zawsze wiara, że można ją usłyszeć. Aktualnie, w okrojonej przestrzeni życiowej jeszcze tego nie doświadczyłem. A wzrok i słuch, jako motorniczy muszę mieć przecież „cacy”! ?

Szukam pozytywnego, „przysłowiowego” światełka w tunelu. W nadziei i ku pokrzepieniu przeglądam dalsze majowe, mądre polskie sentencje.

„Grzmot w maju sprzyja urodzaju”

albo

„Majowe błoto, więcej niż złoto”

Jednym tchem wyrecytowałem. Po tych kolejnych, czuję się jeszcze bardziej przygnębiony ☹. Dlaczego? Jestem i uczestniczę, widzę i interpretuję. W ostatnich trzech latach, rok w rok – opadów w Wielkopolsce jest mniej. Z dostępnych w sieci zdjęć satelitarnych wygląda to „saharyjsko”. Stajemy się pustynią, w stosunku do Pomorza i innych regionów w Polsce. Grzmotów i błota jak na lekarstwo. Hydrolodzy mówią wprost. Mamy do czynienia z bardzo intensywną suszą atmosferyczną i rolniczą. Tragedia.

Jako przeciętny obywatel naszego pięknego kraju, rozmawiam z innymi i dzielę się swoimi spostrzeżeniami. Głównie w podstawowych, plotkarskich kwestiach . O pogodzie w województwie już wspomniałem – nieciekawa wizja. Politykę już dawno sobie odpuściłem ze względów zdrowotnych ( jestem obecnie w najbardziej wiekowo zagrożonej grupie zawałowej ). Natomiast pieniądze, to kłopotliwy i drażniący temat. Niektórzy powtarzają dyrdymały, że: „gentleman nigdy nie rozmawia o pieniądzach”. Znajdziemy też wersję: „gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach, oni je mają”. Obecny „odmrażany”, zasłyszany i uliczny, wszechpolski – firmowy sarkazm dolewa tylko oliwy do ognia, jak słyszysz ciąg dalszy tej frazy –  „ im nie zmniejszają i nie obcinają”.

Jestem dżentelmenem!?

Pozostaje praca. A kiedy o pracy – jak nie w maju! Niektórzy twierdzą, że o pracy można zawsze. Nawet po godzinach ?.

Zapraszam poniżej, na streszczenie miłej „pogawędki” z naszym kolegą motorniczym Bartkiem Podzerkiem – WYDZIAŁOWYM SPOŁECZNYM INSPEKTOREM PRACY.

XxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxXxX

Pierniczy Motorniczy: Jak mógłbyś w kilku zdaniach przybliżyć swoja osobę, to co byś powiedział?

Bartek Podzerek: Wiek – 34 lata. W tym prawie 10 lat w MPK jako motorniczy. Od początku przedstawiciel Związków Zawodowych Twórców Kultury przy MPK w Poznaniu ( to jeden z pięciu Związków Zawodowych zrzeszających pracowników MPK Poznań – przypomina autor Pierniczy Motorniczy ). Członek FUNDACJI PROMYK SŁOŃCA na rzecz dzieci niepełnosprawnych i zagrożonych niepełnosprawnością. Motorniczy z wyboru. Od najmłodszych lat pasjonat pociągów i tramwajów. Zbyt rygorystyczne badania ze względu na wzrok wyeliminowały mnie z chęci bycia maszynistą. Jako młody stażem motorniczy, dość szybko zdobyłem uprawnienia na cały poznański tabor ( wraz z zabytkowym – członek KMPS ). Wyuczony zawód to technik spedytor, o kierunku transport lądowy. Specjalizacja transport miejski i kolejowy, oraz dodatkowo morski i lotniczy. W Klubie Miłośników Pojazdów Szynowych zaczynałem jako dzieciak, któremu pomagano wejść do kabiny motorniczego. Nie miałem wsparcia ze strony najbliższych, w swoim dziecięcym i obecnym hobby – czyli tramwaje i pociągi. Z rodzinnych relacji i wgłębieniu się w temat wiem, że prapradziadek dzierżył szacowne stanowisko jak na tamte czasy. Był Dyrektorem Oddziału Kolei Pasażerskich w Gorzowie Wielkopolskim, naszego krajowego przewoźnika –  Polskich Kolei Państwowych.

PM: Co niektórzy czytając ten wywiad, zetkną się z tą nazwą po raz pierwszy – WYDZIAŁOWY SPOŁECZNY INSPEKTOR PRACY. Proszę odpowiedz, z czym wiąże się to społeczne stanowisko w zakładzie pracy?

BP: Odpowiem w dużym skrócie i na wesoło ( śmiech ? ). To jest taki „gość” ( kobiety także ujęte w tym żartobliwym pojęciu ) który jest głosem tych, którzy się boją samemu zasygnalizować pewne pracownicze problemy! Jestem wybranym w głosowaniu, przedstawicielem Wydziału Tramwajowego na Franowie. Żeby nie zanudzać regułkami i definicjami, chętnych poszerzenia wiedzy o Społecznym Inspektorze Pracy zapraszam do wejścia na ten odnośnik. Tam w pigułce, o tym czym się zajmujemy i jaka jest misja tego społecznego stanowiska. Dodatkowo można zobaczyć na poniższej fotce, jak wygląda podział „społeczników” w strukturach naszej Firmy po zeszłorocznych wyborach.

PM: Czy zeszłoroczny komunikat naszego Szefostwa, zezwalający w MPK Poznań ubierania przez męską cześć motorniczych krótkich spodenek w określonych uwarunkowaniach temperaturowych, to pokłosie min. pracowniczych próśb i petycji z poziomu WSIP? Próśb uwzględniających głos motorniczych i autobusiarzy?

BP: To wielki sukces nas wszystkich i udogodnienie dla naszej liniowej grupy pracowniczej. Po długich latach próśb w tym temacie, udało się wypracować wspólne stanowisko i przychylność w temacie. W ten sposób dołączyliśmy do wielu tramwajowych miast, w których ten przywilej już funkcjonuje.

Rozwinę myśl. Bo mam swoje dodatkowe spojrzenie. Starałbym się usystematyzować powyższe, jak i także tematykę „okresowych krawatów” ( obowiązek noszenia od października, do końca kwietnia ). Moja koncepcja zawiera się w krótkim stwierdzeniu.

Estetyka i bezpieczeństwo, oraz wszyscy albo nikt.

Bo według mnie to ważne. Dopuszczanie do dowolnej interpretacji tych udogodnień to trochę „wizerunkowy chaos”. Jeśli nie nosimy „śledzików”, a ktoś zakłada w „okresie dyspensy” ( bo zakazu nie ma ) to w odczuciu pasażerskim, publicznym oznacza tyle, że jedni motorniczowie są „porządniejsi” od innych. Temat spodenek. Obecny brak w sorcie mundurowym służbowych krótkich spodenek, oznacza w praktyce nadinterpretacje świadomą lub nieświadomą przez pracowników. Bazują oni na zapisach mówiących o dostosowywaniu koloru, rodzaju spodenek i obuwia do pozostałej części umundurowania. Tyle teoria. Natomiast w praktyce, nie trudno czasami zobaczyć kierującego komunikacją miejską w kolorowych spodenkach a’la bermudy z palmami i japonki na dokładkę. Ręce opadają! Mam głęboką nadzieję, że i w tym zakresie temat będzie doprecyzowany.

PM: Jaka jest różnica w działaniu WYDZIAŁOWEGO / ZAKŁADOWEGO SPOŁECZNEGO INSPEKTORA PRACY, a przedstawicieli – przewodniczących różnych ZAKŁADOWYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH? Czy różnica polega tylko na tym, że w pierwszym przypadku jesteście głosem wszystkich pracowników, a w drugim stricto zrzeszonych w związkach? Jak to się ma przy wypracowywaniu wspólnego stanowiska w danej sprawie i przedłożeniu konkretnych postulatów Zarządowi Spółki? Mnogość stanowisk pomaga, czy jest przeszkodą w skuteczności działań? Dodaj swoje sukcesy, które zarówno jako motorniczy, przedstawiciel związków zawodowych, a teraz WSIP udało się Tobie osobiście doprowadzić do finalnej realizacji?

BP: Najczęściej działamy w porozumieniu. Uwypuklenie problemu, czy to przez któryś z działających Związków Zawodowych, czy Społecznego Inspektora Pracy jest zawsze w interesie pracowniczym. Liczba podpisów i pieczątek pod danym problemem, tylko dodaje rangi sprawy i pokazuję liczbę zainteresowanych pracowników danym tematem. Kolokwialnie – że sprawa jest ważna i w trybie pilnym winna być rozpatrywana przez Szefostwo. Podczas mojej dotychczasowej społecznej pracowniczej działalności, udało mi się zrealizować wiele tematów związanych z bezpieczeństwem i dodatkowymi udogodnieniami, głównie dla motorniczych. Z konkretów wymieniłbym; zamontowanie dużych luster na ulicy Łąkowej, oraz na Placu Wielkopolskim, czy chociażby ułatwienia na Zajezdni Forteczna. Wiele przeróżnych innowacji i poprawek czeka na rozpatrzenie, między innymi prośba o dostosowanie do potrzeb aktualnego taboru, przestanku Traugutta w stronę ronda Starołęka.

Ogromnego zaangażowania i dobrej woli wielu ludzi w przedsiębiorstwie, wymagała tematyka niebezpiecznych pakunków pozostawianych w tramwajach i autobusach komunikacji miejskiej. Udało się wreszcie wypracować schemat działania, w tym spornym, niełatwym i wywołującym sporo kontrowersji segmencie.

Przez lata uzbierało się sporo spraw. Niektórzy dziwnie na mnie patrzą, jak „taszczę” ze sobą opasły segregator opatrzony moim numerem służbowym #4171. To taka już kronika spraw załatwionych, w trakcie i do załatwienia. Wiem, że postrzegany jestem w różny sposób, nawet skrajnie negatywnie. Miło jest wtedy ( chociaż o to nie zabiegam ), gdy pozna mnie ktoś bliżej i przy kolejnej ocenie mojej osoby stwierdzi – może kontrowersyjny, ale ważne że skuteczny w społecznych pracowniczych działaniach.

PM: Bartku, mamy czas globalnej pandemii. Jak oceniasz działania naszej Firmy w walce z COVID-19?

BP: Oceniam pozytywnie. Szybko dostarczony i rozdany na poszczególnych Wydziałach płyn do rąk celem dezynfekcji, po krótkim czasie dodatkowa dostawa. Sprawne i skuteczne działanie w zakresie wydzielenia strefy buforowej dla kierujących w pojazdach komunikacji miejskiej. Następnie dostarczenie pracownikom maseczek. Działania w zakresie bezpieczeństwa kierowców i motorniczych, a także w trosce o bezpieczeństwo pasażerów, według mojej opinii przebiegały na czas i wdrażanie zmieniających się dyrektyw Ministra Zdrowia wykonywano w Firmie sumiennie, z należytą starannością i troską.

PM: Pokusisz się o prywatną ocenę tej pandemicznej rzeczywistości w skali światowej? Bliżej Tobie spojrzeć na to co się wydarzyło przez pryzmat „psikusa natury”, czy może bardziej skłaniasz się do przeróżnie „mutujących” teorii spiskowych?

BP: Temat na świeczniku! Kto o tym teraz nie mówi? Ale to ty pytasz, a ja odpowiadam ( śmiech ? ). Nie trzeba być mega inteligentnym, wykształconym i oczytanym człowiekiem, żeby przyswoić sobie biologiczną wiedzę o bakteriach i wirusach, z zakresu piątej klasy szkoły podstawowej. Bakterie i wirusy są, były i będą. I na tym można byłoby zakończyć ten nośny temat. Odżegnuję się od teorii spiskowych, aczkolwiek zastanawiające są socjologiczne aspekty tej pandemii. Dają dużo do myślenia. Chociażby to, jak bez użycia bezpośredniej siły i przemocy, można zamknąć ludzi w domach… Kolejnym kontrowersyjnym zagadnieniem, w momencie „zanikania wirusa” będzie tematyka szczepionek. Powiem tak. Każdy z nas jest dorosły, ma swój pogląd i punkt widzenia. Niech każdy wierzy, w to co uważa za stosowne. Najbliższy czas zweryfikuje, co było prawdą rzeczywistą i jak mają się do tego wszystkiego przeróżne, globalne teorie spiskowe.

PM: Wiem, że chętnie uczestniczysz w przeróżnych pracowniczych akcjach. Jak wspominasz swoje uczestnictwo w kampanii reklamowej – DZIEŃ DOBRY! RUSZAMY! Bartku, szczerze – były propozycje filmowe po wyemitowaniu tych bardzo entuzjastycznie przyjętych czterech spotów reklamowych? Według nie tylko mojej opinii wypadłeś jak zawodowiec… ( śmiech ? )

BP: To było bardzo ciekawe przedsięwzięcie. Na dużym spontanie, z niesamowitym rozmachem przy minimalnych kosztach. Aktorzy i statyści to głównie pracownicy MPK Poznań, zwerbowani przez wewnętrzne ogłoszenie, z tak zwanej „łapanki”. Nad całością czuwała ówczesna Rzecznik Prasowa – Pani Iwona Gajdzińska. Jedynym zawodowym aktorem, w wszystkich czterech spotach reklamowych był Pan Jarek Barwina, odgrywający rolę motorniczego i kierowcy autobusu! Za realizację odpowiedzialna była ekipa z WTK. Moja rola? W tych minutowych spotach, w części 2 i części 4 mogłem zaimprowizować na całego, ( śmiech ? ) mogłem wykazać się swoimi zdolnościami aktorskimi, które przychodzą mi bardzo łatwo. Mógłbym zagrać głodującego człowieka, a w następnym odcinku wyrafinowanego milionera, który jest seryjnym mordercą. Nie każdy ma takie aspiracje i większość się mocno spina przy odgrywaniu ról – ja nie. Dlatego to ludzie mają problem ze mną, a nie ja z nimi ?. Odpowiadając na pytanie, czy były później inne propozycje aktorskie? Tak były. Jeden z projektów był bliski realizacji. No cóż – nie wypaliło, brutalna ingerencja zniweczyła temat. Nie wchodząc w szczegóły, pewne czynniki zdecydowały, że szansa uleciała bezpowrotnie. To zdarzenie dość skutecznie mnie zniechęciło do dalszych prób. Może kiedyś będzie mi jeszcze dane trafić na profesjonalistów – w pełnym tego słowa znaczeniu.

PM: Na koniec. Jakiś apel pracowniczy, coś chciałbyś dodać do naszej rozmowy? Zwrócić się do koleżanek i kolegów za pośrednictwem bloga? Jest okazja, bo branżowy blog i gazetowy, zakładowy kwartalnik Z ŻYCIA MPK są źródłem dodatkowej informacji, o tym co się dzieje w Firmie.

BP: Apel do motorniczych aby pamiętali, że jazda na światłach dziennych w słoneczny dzień, jazda pod słońce ogranicza widoczność na wagon, który stoi przed nami bez świateł. Rozsądniejszym rozwiązaniem jest stosowanie świateł mijania, bez względu na porę dnia. Widzimy i jesteśmy widoczni! Druga prośba, to rozsądek kierującego pojazdem miejskim w podejmowaniu decyzji o przyjmowaniu rzeczy niewiadomego pochodzenia do kabiny ( najczęściej podawane przez pasażerów ). To może być książka, telefon, laptop lub inne podobne rzeczy codziennego użytku, niewzbudzające podejrzeń… Nie żyjemy w spokojnych czasach, terroryzm ogarnął już cały świat, a bomby typu IED ( Improvised Explosive Device ) stały się powszechnym narzędziem dla zwykłych, rządnych wrażeń majsterkowiczów. Wiem o czym mówię, gdyż w ostatnich latach sukcesywnie odbywam szkolenia w tym zakresie. Bo tak naprawdę Krzysiu, to nie woda nas topi, tylko to, że pozwoliliśmy sobie się pod nią znaleźć – nie umiejąc pływać!

PM: Bardzo dziękuję Bartku, za rozmowę. Za ciekawe, pracownicze i prywatne spojrzenie na ważne sprawy. Życzę powodzenia i przede wszystkim, skuteczności na niwie działań z poziomu WYDZIAŁOWEGO SPOŁECZNEGO INSPEKTORA PRACY.

BP: Dziękuję za życzenia i rozmowę. Pozdrawiam wszystkich Czytelników!

⸺⸺⸺⸺⸺⸺

podziękowania dla Bartka Podzerka za udostępnienie, prywatnej kolekcji zdjęciowej.

6 Responses

  1. Bartek to Bartek i bez tv jest gwiazda! ? Gratulacje dla niego za wszytko co robi i dla ciebie Krzychu za wywiad z nim! Wszystkiego dobrego Panowie ?

  2. Ciekawa postać, świetny tekst ? BRAWA DLA BOHATERA WYWIADU I FELIETONISTY !!!
    Pozdrawiam ?

  3. Kolejny fajny artykuł Krzysztofa o nietuzinkowym człowieku. Ciekawie przedstawione sytuacje dnia codziennego, o których czasem w ferworze dnia nawet nie pomyślisz (np. IED).

    1. Dzięki w imieniu swoim i przepytywanego kolegi. Taaak, zdecydowanie Bartek to ciekawy rozmówca i szybko udało się nam do siebie “dostroić”. Finalnie na blogu czyta się całość szybciutko, w kilka chwil – w praktyce to “owoc” 1,5h rozmowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *