– Bloger podejdź no do płota.
Wycedził przez zęby niespodziewanie kolega, gdy na końcówce Sobieskiego z taboru odpocząć wysiadałem. Spojrzałem, przecież tam tylko poręcze, barierki zabezpieczające.
– A na co?
Chyba tak to leciało w naszej niezapomnianej komedii „Sami Swoi”.
– Podejdź jak ja podchodzę.
Nalegający ton i surowy wzrok kolegi zwiastował problemy.
– No podszedł i co.
Szybko w głowie szukam dalszego ciągu tej sekwencji, oryginału. Lekko skonfudowany podaję rękę i czekam z niepokojem co będzie dalej.
– Krzysztof, jak to jest z tym Twoim pisaniem, blogowaniem?
Uffff…wywołany tym nietypowym początkiem do tablicy, sprawdzam, do odjazdu dwadzieścia parę minut, damy radę…
Tylko nie bardzo wiem, co mam koledze odpowiedzieć, patrzę na niego jak wystawia twarz łapczywie łaknąc zimowych słonecznych promieni. Chwila ciszy. Pytający pomaga.
– W telewizji ciebie widziałem.
Zagaił z tajemniczym uśmiechem, nie odrywając się od „kąpieli słonecznej”.
– No ja też to widziałem, tam także się dowiedziałem jak Ty, żem teraz blogerem jest!
– Że tobie się chce. Pociągając z papierocha smugę dymu z siebie wydobył.
– Lubisz naszą stronkę zakładową? Nie tą oficjalną, tą w sieci zakamuflowaną, tą tylko dla nas motorniczych, a teraz także autobusiarzy.
Zapytałem co by wątek utrzymać.
– No pewnie, zaglądam, podział służb spisuje, o socjalu poczytam, formularze pobiorę, komunikaty-zajrzę czasem, Wołyńska wciąż na topie, 30km/h ograniczenie bo inaczej kasiorę odbierają, żadnych telefonów komórkowych w czasie jazdy bo z pracy za którymś tam razem wywalą…czytam, czytam.
Obeznany kolega, to dobrze i pewnie doskonale zdaje sobie sprawę, że społecznik Sebastian po godzinach w ryzach stronkę utrzymuje…
Moje rozmyślania wnet kolega przerywa.
– No ale co ma piernik do wiatraka? Zaczyna…
– Tam na tej stronie wyczytałem… Prawdę mówię ?.
– Taka zakładka jest, taki link się znajduje do Kierownika. Masz coś, coś nie teges, nie pasuje coś, wal jak w dym, byle byś się podpisał bo zwierzchnik z Gallem Anonimem sztamy nie trzyma. A i zdjęcie mile widziane, ale niewymagane.
– No i co? Zaciekawiony rozmówca nikotynowym dymkiem wciąż bucha.
– Za maila się zabrałem, coś tam napisałem, długopisem najpierw na „brudno” na papierze wyskrobałem. Na serduchu świeżo ŻÓŁTA LINIA ze szkolenia została, kliknąłem i cierpliwie czekałem.
– Co? Do samego Wielmożnego żeś napisał?! Ale z ciebie kaskader! Zacmokał z uznaniem.
– W „duchu” różnie myślałem, nauczony przeszłością, różnej reakcji oczekiwałem, ale nie wiem, może to już wiek, lata robią swoje, jakoś się nie bałem, jak wylecę z hukiem, pomyślę, pójdę na swoje? Swoim “tramwajem”… ?. Koledze wywód, dłuższą wizją biznesową science fiction za darmoszkę przekazałem…
– I co i co? Niecierpliwie pogania.
– Aha, do tematu głównego wracamy. Nie dość, że „góra” dość szybko mailem odpowiada, odbierając nieznany numer na telefonie niczego nie przeczuwałem. Sam Kierownik do mnie zadzwonił. Nie pamiętam czy coś odpowiedziałem, pewnie nic, bo mowę mi odjęło, ze strachu…Tylko jak przez mgłę sobie przypominam, że fajnie, że problem warty pochylenia się nad nim. Ha, ha a ja po cichu w myślach z pracą się żegnałem. Jakoś na końcu rozmowy, jeszcze usłyszałem, że gdybym jeszcze coś miał, widział, chciał przekazać, to nie ma problemu. Pamiętam jak dzisiaj, uwierzyć w to nie mogłem!
– No ale do powstania bloga, wciąż daleka droga… Zniecierpliwiony kolega na zegarek spojrzał.
– To pisałem i wysyłałem.
– I tyle?
– Pewnego dnia telefon, Kierownik na spotkanie wzywa. Tam mnie informuje, jakoś podejrzanie, że mnie w dobre ręce przekazuje, drapiąc się przy tym po brodzie, nie do końca uwierzyłem.
– ???
– Tak, ja także jak Ty teraz, znieruchomiałem totalnie, przestraszony gdy nazwisko usłyszałem. Jeszcze tylko sprawdziłem z której Ona śpiewa ambony…
– Kto to taki? Naciska kolega
– Rzecznik Prasowy MPK, Gajdzińska Iwona.
Taaaaa, to koniec, spojrzał na mnie, współczuciem obdarzył. Wyczuł w moim głosie ton skazańca i tak naturalnie żal mu się mnie zrobiło. Poczciwota kolega poklepał po ramieniu, pokiwał głową prawie się żegnając, nawet minimalny błysk empatii w jego oczach ujrzałem.
– No kolego, dziękuję za wsparcie, ja też tak zareagowałem. Odpowiedziałem.
– Z deszczu pod rynnę… Koledze słyszalnie żart się nagle wyostrzył.
– Pierwszego bezpośredniego spotkania panicznie się bałem. Powiem Ci kolego szczerze tak to sobie wyobrażałem. Zobaczy, bazyliszka wzrokiem prześwidruje „wnętrze” jak rentgenowskie zdjęcie, nic się już nie ukryje. Przecież to medialna „Bestia” na salonach bywa, weźmie mnie w obroty, wyciśnie, przeżuje i na końcu wypluje…
– No ale żyjesz? Mrugnął okiem motorniczy ?.
– Sam nie wiem jeszcze jak długo, spotkanie się odbyło u gospodarza w dwupokojowym parterowym saloniku , tak jak mówisz, jakoś mi się udało, nic nie pamiętam, tak krótko to trwało…
– Jaka Ona jest?
– Mhhh, ostatnio żem się dowiedział, nowe słowo poznał – ONICZYNA.
– Nie rozumiem. Spojrzał wymownie kolega.
– No o niczym w kolejnym artykule napisałem…
– Aha, wiedziałem, wiedziałem to Cenzor osobisty, Cenzor zakładowy! Wykrzyczał Sherlock Holmes wyraźnie z dedukcji zadowolony.
– Jaki tam cenzor, to nie żaden cenzor, tylko nad logiką i spójnością tekstu mojego czuwa. Po tym ostatnim, co oczom blogowej społeczności się nigdy nie ukaże, wiadro pomyj na głowę mi Rzecznik wylała. Pewnie bym się popłakał, ale wiesz Muniek Staszczyk przyszedł z pomocą:
„…Uuh, chłopaki
Uuh, nie płaczą…” ♫♫♫.
Co mógłbym dodać, o mam, żeby odpowiednio podsumować.
Kierownik kiedyś miedzy zdaniami, bo o innym temacie żarliwie rozprawiał, nagle przerywa i mówi:
– To z tą Panią, w ogóle da się rozmawiać?
– Ja tam jakoś próbuje, mocno główkuje, ale w bezpośredniej konfrontacji blado wypadam i wtedy nawet nie pomoże WUJEK DOBRA RADA! ?.
– Podjechał mój skład, dzięki za gadane, do zobaczenia na torowisku. Rzekł kompan pogawędki i pokiwał na do widzenia.
Spojrzałem na panel, 3 minuty do odjazdu, no aleeee odpocząłem ?.
Czas na przystanek podjechać.
∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗
Podsuma, teraz będzie, mam nadzieję ciekawa. Pani Iwona swoją upartością do powstania bloga doprowadziła. Chociaż „przeciwnik” dzielnie swoje przyczółki bronił. Poległ pod silniejszym naporem, no i mierzy się teraz z recenzenta toporem!
Tak więc, Matka Chrzestna bloga już znana, a Ojciec Chrzestny z bram przewozowych wszystkim kieruje z rana…
Cieszę się teraz, są takie sprytne programy, podpinam pod bloga i ciekawe z niego dane oczami pożeram. To się pochwalę, a co tam. Na ten moment w 22 różnych krajach, rodacy – polonusi, chciało im się zajrzeć na bloga, przeczytać o poznańskich tramwajach! To kilka kontynentów, w szoku byłem, jak to sam na własne oczy ujrzałem, kilkakrotnie z niedowierzaniem sprawdzałem.
Teraz sami pomyślcie, czy czasami los nie płata nam figla?
Zakończę w moim mniemaniu pięknym i mądrym zdaniem, niestety nie mojego pióra, otrzymane od Pani co nie tylko wiaderkiem straszy, ale w trudnych chwilach jest także ostoją…
cyt. ”Zastanawiam się przez całe życie nad rolą przypadków i związków przyczynowo – skutkowych w życiu szarego żuczka…”
Pozdrawiam
Krzysztof „Piernik” ŻUKIEWICZ { to nie megalomania, tylko skromny aczkolwiek stanowczy przekaz do mediów z prośbą o prawidłowe pisanie i czytanie nazwiska mojego ? }
Sylwia
Fajny blog
.
Jedze tramwajem nawet dwoma do pracy. Pozdrawiam wesołego motorniczego
Krzysztof Żukiewicz
Dziękuję! Zapraszam ponownie. Dnia 23 maja premiera kolejnego wpisu :-). Mam nadzieję ciekawego.
Jeżeli się spotkamy w bimbie, co przy Pani częstotliwości kursowania jest bardzo możliwe, proszę pokiwać…wtedy wiem, że to Pasażer czytający tego bloga :-).
Serdecznie pozdrawiam!
Marzena
Panie Krzysztof,
Ciesielscy odkąd usłyszeli o motorniczym … czytają 🙂
Pozdrawiamy serdecznie z Jasiem i Julią 🙂
Krzysztof Żukiewicz
SERDECZNIE POZDRAWIAM CAŁĄ RODZINKĘ!!!
DZIĘKUJE, ŻE MOGŁEM WAS POZNAĆ…NO NIE WSZYSTKICH, ALE TO TEMAT DO NADROBIENIA :-).
SPECJALNY “ŻÓŁWIK” DLA “KOSMICZNEGO” JASIA…NO I OCZYWIŚCIE ZAPRASZAM NA BLOGA!
Żukiewicz odkąd poznał Jasia…napisał 🙂
Ania
Pewnie, że są z Panem stali czytelnicy czekający na nowe wpisy:) Pozdrawiam serdecznie;)
Krzysztof Żukiewicz
Serce się człowiekowi raduje, jak czytam że mam dla kogo pisać…WZAJEMNOŚCI – SERDECZNOŚCI! 🙂
starynietoperz
brawo pierniku. super te dwa ostatnie wpisy były-są. pozdrawiam i życzę weny
Krzysztof Żukiewicz
Dzięki, dzięki, cieszę się, że są ze mną stali czytelnicy…
Marku, zajrzyj 1 kwietnia, a później w okolicach 5 kwietnia – będą nowe wpisy :-).
Serdecznie pozdrawiam.