WIWAT MAJ! WIWAT KONSTYTUCJA!

Trzeci maj. Świąteczna dygresja. Na co? Po co? Na piękne słowo – KONSTYTUCJA!

O niej wie każdy wszystko i wie prawie nic. Jednak gdy jest potrzeba, wtedy bez różnic i podziałów każdy skrupulatnie czyta. Każdy do niej ochoczo zagląda. Na strony, rozdziały, artykuły i punkty się powołuje oraz przytacza i cytuje. Lubię czasami w TV obejrzeć – zawsze jak ktoś „szabelką macha” i krzyczy;

– Wara, wara od KONSTYTUCJI ! Ciągłe zamachy i podważanie! Nikt a nikt tego nie może zdeptać!!! I chociaż jej tekst dosadny, zwarty to… interpretacja czasami różna. Zwłaszcza w polityce w ostatnich dekadach bardzo modne. Przy tej okazji zrobię dla siebie – blogera drogą prywaty – taki mały prezencik świąteczny. I w głębokie tony uderzę i „proszę” pozwólcie! Niech i ja sobie pokrzyczę, ten jeden jedyny raz w życiu zahaczę temat „a’la polityczny”…

No to teraz już znacznie lepiej się czuję. Zeszło ze mnie patriotyczne napięcie – ciśnienie, jak sobie pokrzyczałem! W domowym zaciszu…

I jak bystrym okiem w moim „pokrzyku” zauważyliście na to podkreślone, na tym głównie się skupię. Za to DZIĘKUJĘ bo taką formę „najbliższą serducha” preferuję. Uwierzcie w temacie będzie naprawdę króciutko. Według mojej skromnej oceny, żeby w Polsce być “politykierem” trzeba mieć coś więcej niż przysłowiowe „końskie zdrowie” a ja resztki jego szanuję.

Mam głęboką nadzieję, że to moje zdanie nie wybrzmi – czasami powszechnie w pewnych kalendarzowych okresach praktykowane i nazywane jak „kiełbasa wyborcza”. Jeżeli jednak się mylę, to byle nie jak „toruńska”. Jak dla mnie „zwyczajna”, „swojska” no i „regionalna” – ich smak preferuję. A „jarmarczna” i może nawet „dziadkowa” nie wszystkim przecież tak samo smakuje. Zaś z innych kuchni – „krwistego tatara”, „czarnego salcesonu” i kaszanki z takim żółtym serem” powiem szczerze  – nie gustuję aczkolwiek jak innym smakuje to mi to nie przeszkadza. Taka “różność” smaków. Co wybrzmiewa czasami komicznie z ust innych gdy wymawiają to słowo – “tolerancja”... a co innego z garnka wyciągają i przy stole konsumują. Fajne dodatkowe słowo… takie mądre ? “konformizmcałość klamruje niczym… cedzak.

Taaaaa… { się zacnego przerywnika nauczyłem ? } WOLNOŚĆ SŁOWA kontra czyny. To sprzeczności – lecz się na to wciąż godzimy. Bo musimy…

– Za wolność Waszą i Naszą! Na jakimś wiecu przechodząc obok usłyszałem. Tak po ludzku głupio się poczułem, bo 50-tka się już zbliża i łysinka “a’la kark” z daleka świeci. A ja w niczym “politycznym” nie uczestniczę. Na usprawiedliwienie zawsze sobie i innym tłumaczę  – że chodzi o zdrowie. Sporadycznie współuczestniczę i wybieram a swoim zdaniem w tej „politycznej problematyce” nie epatuje . Raczej słucham i “obserwatora rola”. Taka “biernota”. Trzy dekady “wybierania” wystarczy – w owym czasie może palców jednej ręki starczy, żeby wartościowych ludzi wyszukać ( lecz nie partii i ugrupowań ). I tych kilku już wśród nas niema… Powiedziałeś? Uczyń! To do mnie przemawia. A nie ciągłe obietnice – deklaracje i szukanie… “konsensusu”. I gdy wreszcie znaleziony, w teorii i zamiarach… prawie nigdy nie pokrywa się z praktyką. To zniechęca i blokuje, gdy w tym wszystkim “rozsądku ogólnego” brakuje. Takie są “twory” demokracji – ktoś powie… A ktoś inny z boku skontruje, raczej z zewnątrz “potwory”… Każdy sobie coś “wybiera” – coś co mu pasuje i z tym się utożsamia. Ten co o “kierunku” nie decyduje z pokorą ” jak nie będzie” przyjmuje i się nie użala. Więc może chociaż spójrz przychylnym okiem na tych “biernych” – nie jak na “nie patriotę”, nie jak na jakiegoś drania. Albo “z innej mańki” – na takiego co ma dosyć wybierania… mniejszego zła rodzimego i ogólnie globalnego. W tym życiu politycznym ale też i obyczajowo, pstryknięciem palców “łatki przyszywamy” – od szubrawcy po kanalie. To robimy czasami nie znając co końca prawdy no i faktów, ani jaka tego przyczyna… a wyroki przedwczesne ferować, no cóż każdy z nas lubi. Tak już mamy.

Patrząc w lustro, widzę gościa wyważonego, racjonalnego i starającego się być ponad podziałami. Uszy czasem puchną! Kanałami politycznymi nie gardzę. Rozumiem i współczuję „zawodowym kabareciarzom”, że online z transmisji na przykład obrad sejmowych chleb powszedni niektórzy – niektórym zabierają. Bo to co usłyszysz – raz jeszcze za ten “durszlak” chwycisz i zaczniesz przecedzać… to się okazuje że wszystko przez dziurki przeleciało i nic treściwego się nie zatrzymało. Tak czasami, gdy mnie już nic innego, ciekawszego nie zajmuje – przychodzi zaduma.

Że dla „kraina miodem i mlekiem płynąca” niczego fajnego i przyszłościowego nie zwiastuje. Ten “sarmatyzm narodowy” choć dziejowy, jakoś ciągle w oczy kłuje… ale świadomie i dobrowolnie się zgodziłem, że na rzeczywistość nie wpływam. Zostawiając sobie swoje przemyślenia, aby “wojenek i bitew” na argumenty stron sobie oszczędzić. Te prawie półwiecze żywota jedno mi uświadomiło. Chociaż zawsze tak chciałem z prostolinijnej duszy, żeby słowa tej “biesiadnej piosenki” miały realne pokrycie, to już wiem że nigdy tak nie będzie… Ktoś z boku dopowie i mądre to będzie. Że jednym rozum wystarczy a innym na potwierdzenie, także “liźnięcie” edukacyjne choćby z takiego przedmiotu jak – TECHNIKI MANIPULACJI POLITYCZNEJ i jego głównych założeń. Więc po tylu latach ciszy z mojej strony, chociaż nic nie wnoszącą za wiele, delikatną

nanibyfraszką

sumienie zagłuszę. Lecz za nim owa “nanibyfraszkowa”,  taka „smuta” mnie jeszcze naszła i nią też się podzielę;

Tak było, tak jest i tak będzie, że łatwiej się „opowiedzieć po stronie”, trudniej coś dla „wszystkich” zrobić. I w każdym finale – zawsze tylko „część” otrzyma. To chyba taka „zależność rodzajnikowa” przyjętego ( pozornie autonomicznego? ) modelu demokracji. Bo inaczej nie można? Historia światowych ustrojów już wszystko przerobiła?


To kalambur szaro-bury

Taki z życia a nie z chmury

ZAGŁOSUJESZ?

Piszący dyletant tu się „PO(d)PISUJE”

Z medialnego przekazu, taka „hucpa” doskonale się wpisuje

Polityka… rany boskie, temu dodam, tu zabiorę

Chwila, moment – przeszylduję i przebiorę się

Wszędzie „sitwa! Pajęczyna z kłamstw utkana

Kumoterstwo i bezduszność!

Nic nie widzisz? Niebywałe – co za ufność!

UFF… UFF…

Takie proste a wypłata wciąż ta sama

Aż z niemocy i bólu, plecy zgina

Każdy sobie –  poprzeklina

I bez puenty, częstochowskim jadę rymem

Choć przyznajcie! Z małym „dymem”

TO PORAŻKA? NIE! TO BYŁA TYLKO “NANIBYFRASZKA”! ?

Autor: Człowiek Zatroskany

2 maja – Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej

– Czy komuś za coś dziękuje? Tak – TWÓRCĄ KONSTYTUCJI, ale się powtarzam. No to sobie jeszcze dziękuję, za to że to napisałem i że mogłem “ja” to napisać a “ty” przeczytać i bez puenty. O “podziałach” nie napiszę, bo to była jednorazowa przeprawa. Może nawet “o jeden most za daleko” ale na serduchu jakby lżej…. no i z oczu kapie… czasem mniej! Żegnam tematykę mi obcą i stąpania po “kruchym lodzie”. A pisał to Krzysztof Człowiek na niezależnym blogu. Fanatyków politycznych {sic!} – sympatyków blogowych zaś pozdrawiam, życząc przy okazji zdrowia!

2 Responses

  1. Bardzo mądrze ująłeś temat i w zabawny sposób. Fajnie się czytało ????????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *