Będzie tego rok z okładem, kiedy załatwiałem jakieś prywatne sprawy w okolicach Ronda Śródka. Czekając na przystanku, widzę jak z przyjeżdżającego Helmuta kiwa *Krzysztof. Cykl świateł stały i zawsze w tym miejscu długi ?. Zagaiłem.
– Słuchaj Krzysztofie, fanka małżonka pyta kiedy kolejny wpis blogowy? A ja dodam od siebie – o czym tym razem?
– Ciężko mi znaleźć czas, ale napiszę o fenomenie „tramwajowego poznańskiego pozdrowienia”.
– Czekam z niecierpliwością i do zobaczenia – odparłem.
Pionowa kreska na sygnalizatorze zakończyła dość szybko tą króciutką rozmowę… Czas mija nieubłaganie. Cierpliwość ma przecież swoje granice ?. Zbyt dużo ma facet na głowie – pomyślałem.
Może jednak poruszę ten ciekawy aspekt socjologiczny swoim spojrzeniem.
Na dobre swoją przygodę z miejskimi środkami komunikacji zacząłem od piątej klasy szkoły podstawowej. Musiałem przemierzyć połowę miasta aby z Rataj dojechać w okolice lodowiska „Bogdanka”. Później, po zmianie lokalizacji edukacyjnego przybytku trzeba było dotrzeć do skrzyżowania ulic Solna / Aleja Niepodległości. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Swoją zaciętość w ciągłym udowadnianiu sobie, że żaden tramwaj i autobus trampkarzowi nie ucieknie! ? Zadowolony, wsiadając do pojazdu zerkałem jak większość młodzieńców do kabiny prowadzącego. Mija przeszło 30 lat od tamtych szkolnych podróży po mieście. Jedno się nie zmieniło. Jakiś trudno definiowalny wobec siebie – szacunek i serdeczność naszych motorniczych i kierowców zbiorowej komunikacji miejskiej. Do momentu kiedy poprowadziłem samodzielnie „żelaznego rumaka” zdążyłem odwiedzić wiele mniejszych i większych miast w Polsce i Europie. Także takich z torowiskami.
Gdy w październiku 2017 roku napisałem na łamach bloga o „UŚMIECH MOTORNICZEGO – MIT CZY RZECZYWISTOŚĆ?”, już wtedy miałem w zamyśle także ten swoisty fenomen.
WZAJEMNEGO POZDROWIENIA PODCZAS JAZDY!
Obecnie subiektywna ocena tego zjawiska przychodzi o wiele łatwiej. Z taką intensywnością, wyczuwalną sympatią, spontanem i naturalnością nie spotkałem się nigdzie indziej, tylko na poznańskim komunikacyjnym szlaku! Próbuję zrozumieć. Różnorodność ludzkich charakterów, postaw wobec siebie i podejścia do obowiązków zawodowych mogłaby być przeszkodą. Ale nie są. Gdzieś ukryte wzajemne animozje, konflikty i utarczki są nieodzowne w dużym skupisku pracowniczym. Ruszamy swoimi maszynami i jak za dotknięciem „czarodziejskiej różdżki” zapominamy o tym. Po wielokroć podczas pokonywania trasy, wzajemnie się pozdrawiamy. I nich mi ktoś to racjonalnie wyjaśni? ?
Z przyzwyczajenia? Bo tak wypada? Z czego to wynika?
Dlaczego właśnie MY, tramwajarze i autobusiarze z Poznania w taki szczególny sposób potrafimy się „ciągle” pozdrawiać?
Nie znam odpowiedzi na powyższe pytania. Siląc się na próbę analizy tej „serdeczności” dobrnąłem do braku konstruktywnego wytłumaczenia. Szukam jednak przesłanek.
Czy to, że nasza codzienna służba, wielogodzinne krążenie po mieście, niby w otoczeniu ludzkim, z pasażerami, ale jednak samotnie. Czy może to, że na końcówkach pozostaje tak niewiele czasu na to żeby chociaż chwilę porozmawiać. A może wynika to z wzajemnego, zwykłego szacunku i poszanowania do wykonywanej przez nas niełatwej i odpowiedzialnej pracy. Naprawdę, nie mam pojęcia…
Uwielbiam ten moment w naszej pasażerskiej posłudze, gdy wyświetla się na panelu napis; ZJAZD DO ZAJEZDNI, lub jak mijam motorniczych z wspomnianym napisem na czołowym tramwajowym wyświetlaczu. Wtedy tytułowa „POKIWKA” ma wyjątkowy wymiar. Okraszona często także dodatkowym „z migacza” pożegnaniem. Pomimo zmęczenia, właśnie wtedy dostajemy dodatkowego „kopa” i cieszymy się, że kolejny dzień mija bezpiecznie i bezproblemowo. Można pracować 2 miesiące albo 20 lat, ale według mojej oceny najrozsądniejsze podejście do naszej profesji to –
JESTEM TAK DOBRY, JAK DOBRA BYŁA MOJA OSTATNIA ZMIANA
A „POKIWKA”?
Niech trwa, niech się nigdy nie skończy. W dobrej atmosferze i wzajemnej życzliwości godziny naszej pracy mijają o wiele przyjemniej i szybciej!
?
———————————————————
*Krzysztof – motorniczy z wieloletnim stażem. Kolega z Zajezdni prowadzący bloga tramwajowego
https://www.miastopoznaj.pl/lista-blogerow/136?limitstart=0
Społecznik, autor pierwszej i jak do tej pory jedynej skutecznej uchwały obywatelskiej – ulica FOLWARCZNA oraz akcji ”PRZYSTANEK JAK MALOWANY” – walka z wandalizmem przystankowym. Pomysłodawca min. kina plenerowego, koncertów i potańcówek odbywających się obecnie w każdej dzielnicy naszego miasta. Więcej o działalności Krzysztofa Bartosiaka dowiesz się na :
https://www.facebook.com/kbartosiak2
———————————————————
– podziękowania dla Doriana Kowalskiego z Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych.
———————————————————
– podziękowania dla Natalii Owsianowskiej za retusz zdjęcia tytułowego a także za zgodę i udział w foto/video oprawie wpisu blogowego.
https://www.facebook.com/n.owsianowska.fotografia/?epa=SEARCH_BOX
Tomasz
Hm rozmowa z prowadzącym pojazd surowo wzbroniona, czy jak to teraz leci?
Krzysztof Żukiewicz
Oczywiście, to co piszesz cały czas obowiązuje…tylko nie bardzo rozumiem co ten slogan wnosi do tematu “pokiwka”?
Grzegorz Ciesielski
Witam ✋
Ile razy jesteśmy w Poznaniu z Jankiem to już w samochodzie kiwa wszystkim jamnikom czyli solarom i betusom i alfusom i konstalom i helmutom i gammusom oczywiście. ???
Czasem ktoś odkiwa i się uśmiechnie, co jest bardzo miłe a czasem ktoś nie zauważy pokiwki Janka. ☹️
Pozdrawiamy tych co odkiwują Jankowi na wózku.
✋✋✋???
Krzysztof Żukiewicz
Witaj Grzegorzu!
Serce rośnie, zwłaszcza gdy jadę torowiskiem Poznańskiego Szybkiego Tramwaju i na mijanych kładkach nie nadążam z “pokiwkami” dla naszych najwierniejszych i najsympatyczniejszych obserwatorów – milusińskich.
A Jasiek? Jak kiedyś wcześniej pisałem – http://pierniczymotorniczy.pl/?p=506 to Lider Wsród Fanów!!! ??? Wiadomo, na mieście mnie osobiście trudno “Kosmicznego” Jasia wypatrzyć, ale na festynach branżowych to już zawsze???.
Idzie jesień, to i Jaśka jaskrawa “czapka mocy” będzie niedługo widoczna z daleka ???. Kiwajacie Koleżanki i Koledzy Motorowi ???
Serdecznie pozdrowienia dla całej wesołej rodzinki!??????
Marian
A czasami motorniczy pokiwa też pasażerowi, albo chodnikowemu spacerowiczowi. Pamiętam, że jako dziecko kiwałem do wszystkiego co się rusza. Samolot, barka na Warcie, pociąg, tramwaj czy nawet traktor na wiejskiej drodze. Jaką radość sprawiało nam dzieciakom, jak ktoś odkiwał. Chyba znowu zacznę kiwać. Może będę śmieszny, a może będzie okazja uśmiechnąć się do kogoś całkiem bezinteresownie? Stąd już kiwam do pań i panów motorniczych. Z uśmiechem oczywiście.? ?
Krzysztof Żukiewicz
Wspomnień czar ?. Panie Marianie jak dobrze Pan zauważył – bezinteresownie. Tylko przyklasnąć takiej deklaracji. Z moich obserwacji obecnie szczere “pokiwki” ? dostajemy od dzieciaków i rodziców bądź opiekunów,
Piotr
Pokiwka nie zawsze mi się zdarza, ale odkiwka już tak. Bywa, że ktoś nie zauważy, czasem ja nie zauważę. Kiedy się tutaj przyjąłem do pracy, to normą było, że młodsi stażem jako pierwsi kiwali starym motorowym. To jednak był jeszcze XX wiek. Dzisiaj bywa z tym różnie. Jednak znakomita większość młodej kadry z naszej eskadry, to są pogodni ludzie.
Dzięki temu i mój pesel się odmładza ?
Krzysztof Żukiewicz
Tak ładnie napisane, że tylko pozostaje…pokiwać!? Pozdrawia “młodszy stażem”?